sobota, 28 lipca 2012

6. I co teraz?

O nie! Teraz już na pewno nigdy się do mnie nie odezwie. W tej chwili mój umysł natychmiast wytrzeźwiał. Z prędkością światła usiłowałam przetworzyć dane. Jedno było pewne, nie będzie łatwo wybrnąć z tej sytuacji. Na dodatek "Zibi" zalany w trupa próbował przytulić się do ściany, ciągle wymawiając imię swojej byłej dziewczyny Beaty. Nie powiem widok był zabójczy, ale mi w tym momencie nie było do śmiechu. Musiałam szybko się wytłumaczyć, póki Bartek nie odszedł.
- Posłuchaj, to nie tak. Zagadaliśmy się, wypiliśmy trochę wina, ale do niczego nie doszło. Właśnie próbowałam zaprowadzić go do pokoju, bo sam nie byłby do tego zdolny. Proszę uwierz mi, nie chcę żebyś mnie miał za jakąś puszczalską dziewczynę, bo taka nie jestem. Wiem, że może źle zaczęliśmy, ale wszystko można jeszcze naprawić. Na prawdę możemy zostać przyjaciółmi, tylko ty musisz też tego chcieć. Ja nie jestem jeszcze gotowa na nowy związek, to dzieje się zbyt szybko.- wreszcie skończyłam tą bezustanną paplaninę. Jednak ku mojemu zdziwieniu on nie powiedział nic. Stał tylko i się na mnie patrzył. Miał bliżej nieokreśloną minę. Przez chwilę zastanawiałam się wogóle czy mnie usłyszał. Nie reagował na żadne moje powiedziane wcześniej słowo.
- Bartek?- powiedziałam.- Słuchasz mnie?- w dalszym ciągu nie odpowiadał. Potraktowałam to jako jednoznaczne stwierdzenie, że nie chce ze mną rozmawiać, odwróciłam się na pięcie i zaczęłam iść  w stronę swojego pokoju. Jednak za plecami usłyszałam jęk Zbyszka. No tak, zapomniałam zaprowadzić go do pokoju. Wróciłam i przez siłę próbowałam go podnieść, jednak to mi nie wychodziło. Bądź, co bądź był całkiem dobrze zbudowany.
- Pomogę ci.- Powiedział Bartek, który cały czas tam był.
Już sama nie wiedziałam co o tym sądzić, najpierw ignoruje mnie podczas kolacji, potem udaje, że ma mnie gdzieś, a teraz tak po prostu mi pomaga. Byłam tym zirytowana,a nawet na niego lekko wściekła.
- Ooo, jaśnie pan raczył się odezwać.- powiedziałam półszeptem, jednak on to chyba usłyszał, bo na jego twarzy pojawił się nikły uśmiech. Jednak nie skomentował tego ani słowem. Po kilku minutach udało nam się dowlec Zbyszka do jego pokoju. Moja misja się zakończyła, więc chciałam odejść, ale Bartek mi to uniemożliwił. Zręcznym ruchem złapał mnie za nadgarstek. Nie kryłam swojego zaskoczenia całą tą sytuacją.
- Poczekaj!- powiedział półszeptem, aby nikogo nie obudzić.
- Przypomniałeś sobie jak się mówi?- spytałam z nutką ironii.
- Przepraszam, dzisiaj przy kolacji zachowałem się jak jakiś dzieciak. Po prostu byłem na siebie zły, sam nawet nie wiem o co. Nie jestem w stosunku do kobiet taki pewny siebie jak "Zibi", a kiedy zobaczyłem jak cię podrywa i teraz jeszcze to.... Spróbuj mnie zrozumieć, byłem trochę zazdrosny. Jednak szanuję twoją decyzję i będę cierpliwie czekał, a teraz bądźmy przyjaciółmi, ok?
- Ok, wiesz trochę mi ulżyło.- wysiliłam się na uśmiech, ponieważ byłam już strasznie zmęczona.
- A więc do zobaczenia jutro. Dobranoc.- również się uśmiechnął i zaczął iść w kierunku swojego pokoju.
- Bartek?- krzyknęłam półszeptem, na co on się odwrócił.- Z tego wszystkiego zapomniałam o coś cię zapytać. Mogę przeprowadzić z tobą wywiad jutro przed treningiem?-spytałam niemal błagalnym tonem.
- Jasne.- uśmiechnął się i wszedł do swojego pokoju.
Przez chwilę stałam jeszcze na korytarzu tępo wpatrując się w jego drzwi. Czułam coś w rodzaju radości, że tak potoczyły się sprawy. Może faktycznie możemy być dobrymi przyjaciółmi, bez żadnego love story? Bardzo bym chciała. Po chwili zmęczenie dawało się coraz bardziej we znaki, pospiesznie poszłam do swojego pokoju i od razu położyłam się spać. Nazajutrz obudziły mnie promienie słońca, które wkradały się przez okno do mojego pokoju bez niczyjego pozwolenia. W pierwszej chwili do głowy przyszło mi tylko jedno zasadnicze pytanie: Czemu? Jednak po chwili byłam zmuszona wstać, za chwilę śniadanie, a ja musiałam się jeszcze doprowadzić do ładu po wczorajszej nocy. Wino plus nieprzespana noc równa się katastrofa, przynajmniej w moim przypadku, ale raczej nie jestem w tym jakimś wyjątkiem. Ubrałam się, uczesałam i odruchowo spojrzałam na zegarek.
- No pięknie! Znowu muszę się spóźnić- powiedziałam pod nosem i szybko zeszłam, a właściwie zbiegłam na dół do restauracji. Chłopaki już byli, jak zwykle z czegoś się śmiali, usiadłam i spojrzałam na Zbyszka, który nie wyglądał dzisiaj najkorzystniej. Uśmiechnęłam się w duchu do własnych myśli.
- Jak dzisiaj spała nasza etatowa "Śpiąca Królewna"?- spytał ze śmiechem Krzysiek. Pewnie już o wszystkim wie.
- Wyśmienicie- udałam, że nie rozumiem jego aluzji. Na szczęście Bartek zmienił temat i zaczął nawijać coś o za dużym bucie. Wysłałam mu dziękczynne spojrzenie, na co on tylko tak jakby się ukłonił. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu.
- Widzę, że jesteś dzisiaj w dobrym humorze.- stwierdził Michał Winiarski, choć pewnie liczył na jakieś wyjaśnienie. Szczerze mówiąc on zadziwił mnie najbardziej. Zanim go poznałam myślałam, ze jest strasznie nieśmiały, ale jak widać pozory mylą.
- Nawet, nawet. Zapowiada się fajny dzień.- powiedziałam wymijająco. Właściwie to sama nie wiem czemu byłam w takim dobrym nastroju. Może to po prostu wydarzenia z wczorajszej nocy tak na mnie zadziałały.
- Czy ja wiem? Dzień jak co dzień. Za godzinę jedziemy na halę na trening, potem obiad, chwila odpoczynku i siłownia.- odpowiedział.
- Nie macie czasem tego dość? Nie macie chwili zwątpienia? Takiej myśli, żeby sobie odpuścić?- spytałam zupełnie poważnie. Odpowiedział mi Michał.
- No cóż, jest wiele takich momentów, ale kiedy stajemy na podium wierzymy, że to wszystko ma sens, że nie robimy tego na marne. Dla takich chwil warto się poświęcać.
- Co jest najgorsze w tych ciągłych podróżach?- spytałam.
- Dla mnie na pewno najciężej jest rozstać się z rodziną, mój mały synek bardzo tęskni, bardzo rzadko się widujemy, ale nie mogę nic na to poradzić.- powiedział Michał, czułam jakby za chwilę miał się popłakać, to w jaki sposób opowiadał o swoim synku było nie do opisania.
- Chociaż pewnie dla Bartka najgorsze są ciągłe loty samolotem.- zaczął się śmiać Krzysiek.
- Każdy ma jakieś słabości, do moich zalicza się właśnie lęk przed lataniem, ale co ja na to poradzę.- powiedział Bartek.- Zbyt mocno lubię siatkówkę, żeby z niej zrezygnować. Słabości trzeba pokonywać i wierzę, że stopniowo zacznie mi się to udawać.
- Trzymamy kciuki.- zaśmiał się Krzysiek.

Po skończonym śniadaniu udałam się do ogrodu przed naszym hotelem, aby przeprowadzić wywiad z Bartkiem, który za chwilę do mnie dołączył.
- Możemy zaczynać?- spytałam.
- Tak.- odpowiedział Bartek.
- Dobrze, zacznę może od najbardziej nietypowego pytania. Wiesz, że większość kobiet uważa, że jesteś najprzystojniejszy z całego zespołu?- zadałam mu pierwsze pytanie.
- (śmiech) Na serio? Jakoś specjalnie nie przywiązuję dużej wagi do wyglądu zewnętrznego, ale pozostaje mi się chyba z tego cieszyć.- uśmiechnął się.
- Fanki są bardzo natarczywe po meczach?
- Nawet nie tak bardzo jakby mogło się wydawać. Oczywiście zdarzają się wyjątki, kiedyś jedna dziewczyna weszła nam do szatni, ale zazwyczaj proszą tylko o autograf lub wspólne zdjęcie, choć są pewne przypadki, kiedy proszą mnie, abym je poślubił.
- Jak reagujesz na takie propozycje?
- Podchodzę do tego na luzie, śmieję się z tego, chociaż czasem mam wrażenie, że mówią to na poważnie.
- Dobrze, trenowanie siatkówki zawodowo wiąże się z wieloma wyrzeczeniami, jak sobie z tym radzisz?
- Na pewno jest ciężko, ciągle jesteśmy w podróży, musimy rozstawać się z najbliższymi nawet na kilka tygodni, to nie jest łatwe. Jednak kiedy widzimy radość naszych kibiców, wierzymy, że jest warto. Nie zależnie od końcowego wyniku, oni są zawsze z nami.
- Ok, dzięki. Tyle powinno wystarczyć mojemu ukochanemu szefowi.- powiedziałam.
- Jedziesz też z nami na trening?- spytał.
- Chyba tak, muszę go dokładnie opisać, przecież każdy jest ciekawy czemu nasi siatkarze są w tak znakomitej formie.- uśmiechnęłam się.
- A więc chodźmy.

6 komentarzy:

  1. Ależ się cieszę, ze tu trafiłam! Super historia, juz mi sie podoba. ;) Oczywiście nadrobie wcześniejsze rozdziały.
    Zibi przytulający się do ściany - czysta epika! :D Dobrze, że sobie wyjaśnili tę sytuację. Będą przyjaciółmi? Hm, ja i tak przewiduje im love story. ;>
    A no i jak chcecie, to zapraszam do mnie na siatkarski komedio-dramat love-scars.blog.onet.pl
    Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie zgadzam się na to żeby zostali TYLKO przyjaciółmi. Co to, to nie ! ; P ale dobra, na razie mogą się w to pobawić. Jestem skłonna to zrozumieć. ; D pozytywniee. ; P

    [uugh.blog.onet.pl]

    OdpowiedzUsuń
  3. na http://wloskie-pocieszenie.blog.onet.pl jest juz nowy rozdział! pozdrawiam i życzę miłej lektury ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. powoli dojdziemy z przyjaźni do miłości :D a ja bym udusiła za taki krótki wywiad :D chociaż apetyt rośnie w miarę jedzenia i pewnie szef będzie chciał więcej :) Zibi- słodziak, taki bezbronny ;) zapraszam do mnie na nowy rozdział volley-dreaming.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny, świetny, świetny rozdział ! Jak i całe opowiadanie :)
    Czekam na następny i dodaje się do obserwatorów :D

    u-never-know-when-love-will-get-u.blogspot.com <----zapraszam w wolnej chwili :))

    OdpowiedzUsuń
  6. jak na razie czytam i czytam i nadziwić się nie mogę jak tak młode osoby jak Wy piszą tak cudowne opowiadanie? :)
    siatkówka to jest to,co kocham, więc i Wasze opowiadanie dodaję do ulubionych ;)

    OdpowiedzUsuń