czwartek, 2 sierpnia 2012

7. Ja +...


Posłusznie postanowiłam wykonać rozkaz mojego szefa i iść z chłopakami na trening. Jednak nie była to dla mnie jakaś specjalna kara. Jeszcze dwa dni temu uznałabym to za najcięższą katorgę (w końcu tylu mężczyzn na raz w jednym pomieszczeniu! O nie!). Jednak po tych wydarzeniach z Bartkiem, Igłą, Zibim,  coś do mnie dotarło. Może nic nie dzieję się przypadkowo? Być może tak właśnie miało być? Z perspektywy czasu zaczynam śmiało stawiać tezę, że rozstanie z Wojtkiem nie było takim kompletnym głupstwem. W końcu już od dawna nam się nie układało. Nie powinnam winić za te wypadki całego świata. Moja początkowa nienawiść do mężczyzn, jak widać okazała się bardzo krótkotrwała. Polubiłam tych wariatów. Wierzę, że teraz to już koniec problemów. Mam nadzieję, że dobrze się stało, że tu trafiłam.
Po około 15 minutach znajdowałam się już na treningu. Atmosfera? Śmiało mogę powiedzieć, że wyjątkowa. Nawet trener ciepło mnie przyjął. Miałam wrażenie, że chłopcy zaczęli specjalnie się popisywać, abym jak najlepiej opisała ich w artykule. Na moje decyzje jednak nie tak łatwo jest wpłynąć.
-Laura, tylko pamiętaj o mnie w tym artykule! – krzyczał Igła podczas, no cóż, nie ma co ukryć, rewelacyjnego przyjmowania piłek.
-Igła, trochę więcej skromności. – pouczał go Żygadło.
-Chłopaki, spokój. Opiszę, to co tutaj zaobserwuję. A na razie to widzę, więcej przepychanki i przechwalania się niż gry. Chyba nie chcecie, abym opisała siatkarzy jako nadętych bufonów? – spytałam z chytrym uśmieszkiem na twarzy
-No właśnie! Nic wam to nie da! Ona i tak opisze mnie! – Zibi wypiął się dumnie do przodu i zaczął prezentować swoje okazałe, umięśnione ciało.
-No w szczególności po wczorajszym! Słychać was było gołąbeczki! – odezwał się ni z tego ni owego Kubiak. Tego właśnie się obawiałam! Nie chciałam, aby nas ktoś wczoraj usłyszał, gdyż mógł sobie by pomyśleć coś niestosownego, tak jak właśnie teraz!
-A co Kubiaczek zazdrosny? Nie martw się ty też swoją znajdziesz. – cały czas liczyłam, że Zbyszek sprostuje sytuację. Niestety on jeszcze dolewał oliwy do ognia.
-Jednak muszę przyznać, że wczoraj Laura była dużo bardziej otwarta i miła. Nie poznalibyście jej. – pewny siebie Bartman brnął dalej w tą niekomfortową dla mnie sytuację. Czułam jak moja, z reguły blada twarz przybiera rumieńców. Zaczęłam odczuwać, jak moje ciało nabiera coraz to większej temperatury. Nigdy nie lubiłam być w centrum uwagi. A już zwłaszcza niechcianej uwagi!
-Zbyszek… - podeszłam do niego, szturchnęłam w ramię i pokazałam spojrzenie, które chyba dało mu coś do zrozumienia.
-No ale spokojnie, jeszcze nie teraz. Nic się jeszcze nie dzieje. – Zibi  zaśmiał się i po raz kolejny zaprezentował rządek białych ząbków
-No przecież. Laura nie nabierze się na te twoje maślane oczka. – zażartował Winiarski
-Odezwał się, ten co w ogóle nie działa na kobiety „oczętami” – do dyskusji włączył się Igła.
-Ja tego nie robię umyślnie.  – Michał zrobił słodką minkę i oczy kota ze Shreka. Wyglądał jak małe dziecko, które właśnie coś spsociło i obawia się kary.
-Nie wcale. Nas nie oszukasz. – zażartował Bartek. Tym razem w ogóle nie zdenerwowało go to, co opowiadał Bartman. Chyba zrozumiał, że on robi to po to, aby się popisać. Zresztą najwidoczniej, siatkarz zna się na żartach i trzyma na dystans takich „kobieciarzy” jak Zbyszek.
-Ja mam żonę! – Michał powiedział teraz bardziej poważnie. Aż się zlękłam tego akcentu.
-A zresztą… Co się mnie przyczepiliście, lepiej zacznijmy martwić się o Laurę. No bo, co niektórzy nasi koledzy z tego, co widzę, to mają ją ochotę normalnie porwać. – zażartował Winiar.
-Ja jej mogę popilnować. – Bartek zbliżył się do mnie i uśmiechnął.
-O tobie, to ja kolego mówię właśnie!
Wrzawę i gorączkowe dyskusje na temat mnie i moich potencjalnych adoratorów przerwał trener Anastazi. Ewidentnie był zdenerwowany całą sytuacją. Jednakże trener konsekwentny i uparcie dążący do celu to skarb. W moim artykule zamierzam opisać głównie jego i zmiany jakich dokonał w polskiej drużynie. Po kilku dniach spędzonych w gronie sportowców zaczęłam bardziej dostrzegać ich ogromne sukcesy i… ogromną pracę. Cieszył mnie fakt, że mimo tych wszystkich niezmiernie męczących treningów, siatkarze są jeszcze normalnymi ludźmi z którymi można normalnie porozmawiać (tak jak wczoraj z Bartmanem). Przez jakieś pół godziny bacznie obserwowałam poczyniania naszych utalentowanych chłopaków. Widziałam oznaki zmęczenia, a jednocześnie wielką wytrwałość. Oni mają świadomość, co robią i po co to robią. Aż oko się cieszy widząc takich sportowców. W końcu jednak nadeszła długa oczekiwana przerwa. Miałam nos wsadzony w moje luźne notatki, kiedy nachylił się nade mną Bartek.
-Ja i tak wiem, że to mnie opiszesz w artykule! – zaśmiał się niezmiernie uroczo.
-Bartek! Żebyś ty się czasem nie zdziwił. – odwzajemniłam uśmiech, ciesząc się w głębi duszy, że potrafimy ze sobą rozmawiać jak zwyczajni ludzie, po tym co się stało. Czułam jakby tamte wydarzenia z przed dwóch dni były jakimś snem. Miałam wrażenie, że zaczęliśmy wszystko od nowa i na nowo go poznaje. A to poznawanie…. Nie powiem, było bardzo miłe.
-Odmówisz mi? Mi, człowiekowi, które reklamuje Monte – twoje dziecięce wspomnienie? – zrobił maślane oczka
-Skąd wiesz, że Monte to akurat moje dzieciństwo? A zresztą szczerze mówiąc… Twój brat jest słodszy! – lubiłam się z nim droczyć
-Wiem, ma to po mnie. – Bartek wydarł mi notatki i zaczął wnikliwie czytać.
-Bartek… Fajnie, że już jest między nami okey. Od razu jestem spokojniejsza. Wiele dla mnie znaczy to, że mamy dobry kontakt. Muszę ci coś powiedzieć . Jeśli chodzi o Zbyszka… To naprawdę nic między nami nie było i nie ma. Nie wiem o co mu dzisiaj chodziło. Przesadzał…
-A ja wiem o co mu chodziło. On po prostu lubi się popisywać. Taką ma metodę na kobiety. Chociaż może nie powinienem ci tego mówić. – Bartek na wspomnienie o Zbyszku momentalnie spoważniał. Jakby jego humor nagle zniknął gdzieś w oddali.
-Mam takie wrażenie, może mylne. Czy wy się nie za specjalnie lubicie? – musiałam zadać to pytanie. We krwi mam wnikliwość dziennikarki. To nie dawało mi spokoju. Bartek z początku milczał przez chwilę, jakby nad czymś się głęboko zastanawiał. W końcu jednak odważył się coś powiedzieć.
- Nie tyle, że się nie lubimy. Po  prostu mnie czasem wkurza. Na przykład tym, że cały czas bezkarnie cię podrywa.
-Mnie? Zdaję ci się! – nie zauważyłam żadnych oznak ze strony Zbyszka. Dobrze się nam gadało i tyle. Kurek ewidentnie przesadzał.
-Nie zauważyłaś? Aha. – Bartosz był trochę rozdrażniony. Miał do mnie pretensje, jakby to moją winą było zachowanie atakującego. Nawet jeśli ( chociaż tak nie było), ja go wcale nie prowokowałam, ani nie robiłam nadziei. - Wydaję mi się, że się mylisz i oceniasz wszystko po pozorach. Ale jeśli już o tym mowa, to mogę cię zapewnić, że nie jestem fanką typów „kobieciarzy” i podrywaczy. Innymi słowy, mężczyzn za bardzo przekonanych o swoim uroku osobistym. Nie wiem, czy Zbyszek taki właśnie jest, znam go krótko, ale… Dzisiaj dawał tego właśnie pozory. Ja zdecydowanie wolę zwyczajnych chłopaków. – odpowiedziałam. Bartek na słowo „zwyczajnych chłopaków” uśmiechnął się promiennie. W końcu on był takim właśnie zwyczajnym chłopakiem. Nie powiedziałam mu tego, chyba sam się domyślił. Nie chodziło mi o jakąś specjalną aluzję, że mi się podoba. Jeszcze nie czas na tego typu rzeczy. W końcu jak wspomniałam wcześniej, poznajemy się na nowo w znacznie wolniejszym tempie niż ostatnio. - A teraz cię przepraszam, bo muszę porozmawiać z tym naszym Zbigniewem. – widząc wychodzącego Zibiego z Sali, natychmiast za nim pobiegłam.
-Zbyszek, co to miało być na tym treningu? Myślałam, że staniesz po mojej stronie, a ty…
-Po twojej stronie? Przecież nikt cię nie oczerniał! Takie luźne żarty po prostu. – siatkarz ignorował moje wzburzenie
-A ja nie lubię takich żartów po prostu! Zrozum, wczoraj wszyscy podejrzewali mnie, że ja z Bartkiem. Dzisiaj myślą, że ja i ty. Zaraz się rozejdzie plotka, że jestem jakąś puszczalską lalą. A ja od samego początku próbuję wyrobić sobie opinię poważnej dziennikarki! – nawrzeszczałam na mojego wczorajszego towarzysza rozmów
-A tam… My tacy nie jesteśmy. Co ty się na żartach nie znasz? Czy cię ten twój Bartuś przekabacił?
-A może ciebie Beatka? – nie dawałam za wygraną w ostrej wymianie zdań
-Co? Skąd wiesz o Beacie? – Zbyszek momentalnie spoważniał. Zrobił miną naprawdę zaskoczonego.
-Jak to skąd? Wczoraj cały wieczór o niej gadałeś! Nawet pomyliłeś ją ze ścianą… - zachichotałam
-Ee… Powiedziałem ci? Kurcze, wino! Zapomnij o tym, proszę. I nie mów nikomu! – Bartman spojrzał na mnie poważnie
-No, dobrze! Ale ty przestań już rozpowiadać o naszej rzekomej nocnej schadzce.
-Oj tam! Nie denerwuj się już tym tak. Na serio przesadzasz. Zwykłe żarty. – może rzeczywiście Zbyszek miał rację, że za bardzo się przejmuje. Ja po prostu nigdy nie lubiłam, jak ktoś mówił o mnie nieprawdziwe rzeczy. W końcu spotkaliśmy się wczoraj. Ktoś mógł sobie pomyśleć coś innego, niestosownego. Zbyszek powinien wszystko wyjaśnić. Nie ukrywam, że wtedy najbardziej przejmowałam się zdaniem Bartka, lecz okazało się, że bezpodstawnie się martwiłam.
-No dobra, zakończmy ten temat . – odburknęłam
-Ale przyznaj, że w roli pocieszyciela jestem wyjątkowy. – Bartman pomrugał oczami i pokazał swój uśmieszek pełen białych ząbków
-Taa, zwłaszcza nietrzeźwego pocieszyciela. – obydwoje zaczęliśmy się śmiać. Przestałam przejmować się tymi przechwalaniami Bartmana. Najwidoczniej taki typ człowieka, cóż poradzić! Można się jedynie przyzwyczaić. Cały czas miałam jednak w głowie, to co powiedział mi Bartek.
-Zbyszek, muszę cię o coś zapytać. Bo wiesz… - lekko się zawahałam. Nie było mi wcale łatwo o tym mówić. Nie chciałam, aby pomyślał, że jestem za bardzo przekonana o swojej urodzie i , że już liczę na to, że się spodobam wszystkim chłopakom.                           
-No słucham? Jestem w tym dobry!
-Wiesz… Bartek mi powiedział, że ty… Ty mi chcesz zaimponować tym wszystkim. No, że… ty mnie chcesz poderwać… - wydukałam
-Aaa… Bartoszowi to się może tak wydawać! –Zbyszek zareagował z oburzeniem na słowa kolegi z kadry.
-Ja chcę sprawę postawić jasno. Nie chciałabym ,żebyś robił sobie nadzieję…
-Stop! Bartek jest zazdrosny i tyle! Jest zły, że mam z tobą dobry kontakt, gdy on udaje wielce obrażonego. Świetna z ciebie dziewczyna. Zdaję sobie z tego sprawę, ale widzę co się dzieje. Widzę, że Bartek nie jest ci obojętny.
-Chciałabym cię mieć jako przyjaciela. Mimo, że z ciebie taki „popisywacz” – zaśmiałam się. On również  wysilił się na uśmiech.
-Taa.. przyjaciela… - nie wiedziałam, czy wszystko, co powiedział było szczere. Cieszyłam się jednak, że poinformowałam go jak traktuję takie końskie zaloty. Miałam nadzieję, że Bartek pomylił się. Zbyszek nie był w moim typie i nie chciałam flirtować z takim mężczyzną.
Chłopcy wrócili na trening. Ja już miałam dość wystarczającego materiału, więc wróciłam do swojego pokoju i postanowiłam wszystko zebrać w całość. Jednak dzisiejszego dnia pisanie nie przychodziło mi łatwo. Brak weny? Możliwe… Co prawda, nigdy nie narzekałam na tego typu ubytek, ale kiedyś w końcu musi być ten pierwszy raz. Wena lub jej brak to przecież oznaka prawdziwych pisarzy. A więc cały dzień minął mi na próbowaniu napisania sensownego artykułu. Wszelkie zmagania z owym celem przerwał mi telefon od Wojtka. Zaskoczył mnie. Jednak to nie przeszkodziło mi w zwyzywaniu go na samym początku, za to co zrobił.
-Słuchaj, to co zrobiłeś…. Nigdy ci tego nie wybaczę! Jak mogłeś po tym wszystkim tak po prostu do mnie sobie przyjść! Po tym wszystkim? Po wiem ci tylko tyle! To zerwanie było potrzebne. Teraz zrozumiałam, że tak naprawdę nigdy nie byłam z tobą szczęśliwa. – prawie ze łzami w oczach powiedziałam To mojemu byłemu, nie dając mu tym samym dojść do słowa.
-Laura… Ja chcę żebyś ze mną wróciła. Ja nie potrafię wrócić do porządku dziennego, do normalnego życia… Bez ciebie…
-A co nie potrafisz wyprać sobie  skarpetek i ugotować zupki chińskiej! Do tego ci jestem potrzebna?!
-Ale Laura, posłuchaj. Ja cię kocham.
- Trzeba było o tym pomyśleć, wcześniej. Zresztą ja cię już nie kocham. Tak naprawdę, zawsze oszukiwałam samą siebie, że darzę cię jakimś uczuciem. To była zwykła wdzięczność i wpojenie, że nie poradzę sobie sama. Teraz już wiem, że ten związek z tobą to była jedna wielka pomyłka. Nie dość, ze sprawiłeś mi tyle cierpienia po rozstaniu, to jeszcze teraz chcesz mi zniszczyć życie? –  wściekle nakrzyczałam na Wojtka
-Nie chcę ci zniszczyć życia. Chcę je na nowo z tobą zacząć.
-Ale ja nie chcę. – rozłączyłam się i rzuciłam telefonem. Pragnęłam o nim zapomnieć, a on mi na to nie pozwalał. Powinien po tym co zrobił nie pokazywać się mi na oczy. Przecież to przez niego całe te sprzeczki z Bartkiem. Dlaczego akurat ja trafiłam na takiego idiotę?
Rozmowa z Wojtkiem tak mnie wzburzyła, że nie potrafiłam dalej się skupić i napisać choćby jednego słowa do artykułu. Wściekła wyszłam pośpiesznym krokiem z pokoju i trzasnęłam drzwiami tak, że echo rozeszło się po całym hotelu. Z tej całej złości nie zauważyłam nawet idącego w moja stronę Bartka i na niego wpadłam.
-Ooo…. Co ty taka zdenerwowana? Spokojnie ! To Bartman?
-Nie… - chciałam już odejść i nie obarczać nikogo moimi problemami, lecz Kurek mi na to nie pozwolił.
-To co się stało? Przecież ty cała aż dygoczesz. Co, nieprzyjemna rozmowa z szefem?
-Nie, gorzej. Dzwonił Wojtek.
-Wojtek… - Bartek powtórzył cicho imię chłopaka, jakby próbował sobie coś przypomnieć.
-Tak, niestety.
-Ten Wojtek, co tamtego wieczoru się z nim całowałaś?
-Ja się z nim nie całowałam. Nie mów tak! On jest moim byłym, nie chce go znać. – nakrzyczałam na Bartka, sama nie wiem czemu
-Dobrze, spokojnie! Mówię, co widziałem.
-Pójdę już, na kawę do bufetu. – po raz kolejny chciałam odejść, a on po raz kolejny mnie zatrzymał.
-Też zamierzałem iść. Możemy pójść razem. A więc mówisz, że ten Wojtek cię gnębi?
-No. Chce, żebym do niego wróciła. Ciekawe po co?
-Może nadal coś do ciebie czuje.
-To po co mnie zostawiał. On sobie myśli, że rzucę dla niego pracę i dziennikarstwo.
-A taka dziewczyna jak ty to chyba nie tak łatwo rezygnuje z marzeń. – usiedliśmy przy stoliku.
-Jeśli on nie potrafił przez tyle lat zaakceptować moich marzeń to znaczy, że przez cały ten czas nie akceptował mnie. Zresztą skończmy ten temat. Szkoda słów na tego idiotę. – napiłam się gorącej kawy z bitą śmietaną na wieszchu.
-Fajnie wyglądasz. – Bartek zaczął się śmiać. Okazało się, że mam białe wąsy na twarzy. Mnie również to rozbawiło i pozwoliło chociaż na moment zapomnieć o Wojtku.
-Lepiej powiedz co u ciebie. Jak tam treningi, bardzo męczące?
-Bywało  gorzej. Czy ty zawsze rozmawiasz z innymi jak dziennikarka?
-Co? Jak to?
-No zadajesz takie wnikliwe pytania. – zaśmiał się
-Czy ja wiem? Taka moja natura, po prostu. – odwzajemniłam uśmiech
-A skoro już o tym mowa. To kiedy opublikujesz wywiad ze mną? – Bartek zrobił chytry uśmieszek i dumną minę
-Niedługo. A później zaraz ukaże się artykuł o waszych treningach i trenerze.
-Trenerze? Jego opiszesz?
-Tak, a co nie wolno? – uśmiechnęłam się
-Nie no, wolno. Myślałem tylko, że to ja będę w roli głównej. W końcu, jakby nie było uratowałem cię z tych okropnych basenowych fal. – siatkarz przypomniał w jaki sposób po raz pierwszy zaczęliśmy rozmawiać. Teraz znów było tak samo. Czułam, że nie jestem mu obojętna. Cieszyłam się, że możemy kiedyś zostać choćby tylko przyjaciółmi. Na razie nie oczekiwałam niczego więcej,
-Już ci dziękowałam, ale podziękuje jeszcze raz. Wiesz, że wiele się zmieniło od tamtego czasu.
-No tak jesteśmy starsi o jakieś 3 dni. – Bartek zażartował. Świetnie mu to wychodziło mimo ostatnich sprzeczek.
-Nie o tym mówiłam. – rozmowę przerwał telefon do Bartka. Okazało się, że mają jakieś spotkanie.
-Przepraszam cię, muszę już lecieć. Takie my niestety mamy zabiegane życie. – chłopak wyszedł. Ja jeszcze siedziałam przez chwilę i uśmiechałam się w duchu, że tak ułożyły się sprawy. Rozmowa z Bartkiem ożywiła mnie nieco i pozwoliła zapomnieć o Wojtku. Miałam już tylko nadzieję, że więcej nie zadzwoni, ani nie pokaże mi się na oczy. Nie chciałabym, aby znów coś popsuł.
__________________________________________________________________________
Cześć. O to kolejny po trochę długiej przerwie. W następnym będzie się więcej działo. A na razie prosimy o komentarze. 

14 komentarzy:

  1. YAAAY JARAM SIĘ BO ZAJEE !!! Piszcie, piszcie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. No tak. Były facet potrafi skomplikować życie..
    Rozdział bardzo fajny.
    A u mnie już ostatni rozdział na tym blogu -->
    http://mojamalaameryka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny blog ! ; D wciągnęłam się, chodź chciałabym żebyś częściej dodawała rozdziały ; P
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie...
    A Wojtek serio ma tupet. Grr wkurza mnie :P

    OdpowiedzUsuń
  5. oo ciekawe jak się to wszystko potoczy z Kurasiem :) czekam :* u mnie też nowość, w końcu znalazłam chwilę na pisanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. noo ciekawe co z tym Bartoszeem. ; P i przyjaciel jako Zbyszeek. hmm, tak się wgl da ?

    OdpowiedzUsuń
  7. miałam lekki zaległości, ale już je nadrobiłam! no, widzę że się rozkręca :) jeśli masz ochotę to zapraszam na 8 rozdział : http://wloskie-pocieszenie.blog.onet.pl/ :) pozdrawiam i czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Informujcie mnie na moim drugim blogu:
    http://mojezycie-mojagra.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej, zapraszam do mnie na nowy rozdział :)
    http://u-never-know-when-love-will-get-u.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. jestem pewna, że Zibi nie zrezygnuje z Laury i nie chce być tylko przyjacielem :) mam jednak nadzieję, że Bartek będzie tym jedynym, bo widać, że jemu zależy na miłości ;] czekam na kolejny rozdział :) Embouteillages :)

    OdpowiedzUsuń
  11. heey .
    pisz na gadu jak będzie coś nowego . 2711994 .
    jak możesz to daj też swoje gg .
    pozdrawiam . ;**

    OdpowiedzUsuń
  12. serdecznie zapraszam na 10-tkę na http://wloskie-pocieszenie.blog.onet.pl/, pozdrawiam i życzę miłej lektury :*

    OdpowiedzUsuń