czwartek, 16 sierpnia 2012

10. Niespodziewany zwrot akcji

Wspominałam już, że niezbyt lubię tą całą Dominikę? Nie? A więc mówię, nie lubię jej. Chociaż to chyba mało powiedziane. Gdybym mogła własnoręcznie wydłubałabym jej oczy. Uwierzcie mi, nie przesadzam... Ostatnio przyszła na stołówkę przede mną, to nie moja wina, że budzik nie zadzwonił,  przyszła i zajęła moje miejsce. To tak można? Żartowała z chłopakami i się do nich wdzięczyła. Do nich, a właściwie do Bartka. I co ja miałam zrobić? Mogłam tylko patrzeć. Nie chodzi tylko o to miejsce, ale o to, że przejęła właściwie wszystkie moje obowiązki tłumacząc, że sobie nie radzę. Przecież się staram, wysyłam wszystko na czas, ale to w końcu córka szefa. Do moich obowiązków należało za to noszenie jej laptopa. Nie zdziwię się jak mnie odeśle do domu, a sama tu zostanie. Jeszcze niedawno bym się z tego cieszyła, ale teraz? Polubiłam chłopaków i praca z nimi sprawia mi naprawdę dużą frajdę. Nie umiałabym tego ot tak przerwać. Nie po tych wszystkich wydarzeniach. Mojego poirytowania nie zauważali tylko Bartek i Zibi. Od czasu przyjazdu Dominiki chyba tylko oni spędzali z nią dużo czasu, inni też jej nie lubili. Szkoda, że tylko my uważaliśmy, że jest sztuczna. Bartek i Zbyszek mieli na ten temat chyba inne zdanie. Widać, że wyraźnie ją polubili. Bartek zamiast żartować ze mną cały czas śmiał się z nią. Był zupełnie inny, niż wcześniej, gorszy. Momentami żałowałam, że go wcześniej odtrąciłam, tak bardzo chciałabym cofnąć czas, ale to było niemożliwe. Kolejne dni mijały bardzo szybko, chłopaki ciągle trenowali, jednak pewien dzień był zupełnie inny. Najlepiej gdyby go w ogóle nie było. Dominika wreszcie dopuściła mnie do pracy i mogłam przeprowadzić wywiad z Pawłem Zagumnym. Byłam pewna, że zrobiła to specjalnie, bo jak wszyscy wiedzą do bardzo rozmownych to on nie należy. Postanowiłam jednak dać z siebie wszystko i zadowolić mojego szefa. Naprawdę zależy mi na tej pracy i zrobię wszystko, żeby ją utrzymać. Szłam jak zwykle na śniadanie, dzisiaj byłam z siebie dumna wstałam przed czasem, więc postanowiłam już pójść. Nagle przeżyłam prawdziwy szok. Za jakąś firanką w holu ujrzałam Dominikę i Bartka, którzy się chyba całowali. Słabo widziałam, bo zastawiała mi lekko jakaś paprotka.Przeżyłam prawdziwy szok! Ledwie się poznali, a już się całują. Wprawdzie po Dominice można było się tego spodziewać, ale po Bartku? Wiedziałam, że prędzej czy później do tego dojdzie, ale nie spodziewałam się, że aż tak szybko. Znają się zaledwie od kilku dniu. Ale co ja mogę, sama też byłam nie lepsza. W tym momencie poczułam taki straszny żal do samej siebie, byłam na siebie wściekła, że to nie ja stoję na miejscu Dominiki. Gdybym go nie odrzuciła, to byłoby całkiem możliwe. Niestety teraz było już za późno. Po chwili nastąpiło to czego nie chciałam. Dostałam czkawki, pewnie nic w tym niezwykłego, ale owa czkawka była tak głośna, że przeszkodziła w mizianiu się naszej zakochanej pary. Pewnie musiałam wyglądać dosyć dziwnie, byłam przecież schowana za paprotką i jakąś firanką. Bartek spojrzał na mnie pytającym wzrokiem, a ja nie wiedziałam co powiedzieć.
- Pokojówka poprosiła mnie, żebym sprawdziła czy paprotka jest podlana.- wreszcie wydusiłam z rumieńcem na twarzy. Chyba od razu zauważył, że kłamię.
- I co, podlana?- spytał ze śmiechem.
- Tak.- nie było mnie stać na powiedzenie czegoś więcej. Po prostu nie mogłam.
Cała ta sytuacja była dla Dominiki nad wyraz zabawna, cały czas głupkowato chichotała.
- To ja już pójdę na śniadanie.- powiedziała i poszła na stołówkę.
Zostałam sama z Bartkiem.
- Przepraszam.- powiedziałam.
- Za co? Skoro pokojówka cię poprosiła....- zaczął się śmiać.
- Nikt mnie o nic nie poprosił, po prostu patrzyłam jak się całujecie.
- Całujemy?- spytał z niedowierzaniem.
- Tak.- odpowiedziałam ze spuszczoną głową.
- My się przecież nie całowaliśmy!- zaprzeczył.
- Chyba ślepa jeszcze nie jestem.- nie dawałam za wygraną.
W tej chwili Bartek zaczął się bardzo głośno śmiać. Zupełnie nie wiedziałam z jakiego powodu.
- Z czego się śmiejesz?- zapytałam jednak mi nie odpowiedział i nadal się śmiał- Bartek?- pomachałam mu ręką przed oczami.
- Z ciebie. Dominice wpadło coś do oka, a ja, wszędzie znany ze swojej dobroci postanowiłem jej "to coś" wyciągnąć. Następnym razem nie podglądaj za paprotką.- powiedział Bartek.
Mi również nie udało się powstrzymać śmiechu.
- Przepraszam.- powiedziałam.
- Nie szkodzi, przynajmniej wiem, że mam przyjaciółkę, która zawsze stoi na straży.- objął mnie ramieniem i poszliśmy na stołówkę. O dziwo, Dominika nie siadła dzisiaj na moim miejscu. Cud? Widocznie.
- Nie bój się. Jeżeli z nią będę, to ty pierwsza się o tym dowiesz.- powiedział Bartek.
No to świetnie! On zakłada, że z nią będzie, a ja już myślałam, że jej nie kocha. Ale ja tak tego nie zostawię! Dominika chce wojny? To ją będzie miała.

6 komentarzy:

  1. Niech ona ja zabije i spokój będzie. Nienawidzę takich jak ta 'DOminiczka' Zabić to zanim złoży jaja.

    OdpowiedzUsuń
  2. Możne nie zabić ale usunąć :D rozdział spoko, ale za mało miłości Bartka i Laury :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. zapraszam na lekko opóźniony rozdział http://wloskie-pocieszenie.blog.onet.pl/, pozdrawiam i miłej lekturki życzę! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny rozdział, tylko, że krótkawy :)
    Hmm dziwna ta Dominika trochę xd Nie rozumiem tej dziewczyny.
    Czekam na następny i jeśli możecie to informujcie mnie w zakładce "spam" u mnie na blogu :)

    OdpowiedzUsuń
  6. o tak, wydrapmy oczy tej Dominisi ! :)

    OdpowiedzUsuń