Bartek wpatrywał się czule we mnie tymi swoimi ślicznymi
gałkami. Jego twarz jakby mówiła: „Możesz mi wszystko powiedzieć”. Ja jednak
nie miałam ochoty na gadanie o moich problemach. Nie lubię rozczulać się nad
samą sobą. To tak, jakbym nie wierzyła w samą siebie i swoje możliwości. Ja
przecież taka nie jestem. A zresztą wiemy, jak skończył się ostatni raz, kiedy
to zwierzyłam się pewnemu siatkarzowi…
-Możesz mi wszystko powiedzieć, jakby co. – przewidziałam,
co powie. 10 punktów dla mnie za jasnowidzenie.
-Wiem, Bartek. Jakby nie było jesteś dla mnie chyba
najbardziej przychylną osobą z tego całego towarzystwa, ale… to nic wielkiego.
Wolę nie mówić. – oznajmiłam Bartoszowi
-Okej, nie będę cię zmuszać. Jestem przychylny? Tylko tyle?
– chłopak zmarszczył czoło i udał zawiedzoną minę.
-Ok! Jesteś rewelacyjny, pasuje? – uśmiechnęłam się, chociaż
nie miałam teraz na to najmniejszej ochoty.
-Lepiej, lepiej. A co z tym artykułem?
-No skończyłam, napisałam. Anastazi w roli głównej. –
odrzekłam obojętnie
-Anastazi, powiadasz? Ja nie wiem co on robi, że na niego
wszystkie laski lecą. – Kurek próbował udawać zmartwionego
-No nie wiem. Włoskie ciacho. – zaśmiałam się pod nosem.
-A tam. Polacy najprzystojniejsi. – Kurek odrzekł z
pewnością siebie.
-Polacy? Pff… Chyba Polki najładniejsze. – teraz już
skierowałam wzrok na przyjmującego.
-Z tym się zgodzę. Ty jesteś tego żywym przykładem. –
chłopak przeszył mnie od stóp do głowy i powiedział to zdecydowanym głosem.
-Bartek… Rozmawialiśmy już…
-Dobra, koniec tematu. – przerwał mi. Możliwe, że chciał
zapobiec kolejnej kłótni. - Pokażesz chociaż mi te swoje wypociny?
-Nie wiem. Lepiej nie…
-A co aż tak się wstydzisz jak opisałaś naszego trenera?
-Ależ skąd! Wyszczególniłam wszystkie jego atuty…
-To on jakieś ma? – chłopak wykpił mnie.
-Powiem mu to. – zachichotałam.
-Tylko spróbuj… Będziesz miała ze mną do czynienia. –
wyszczerzył oczy i oznajmił poważnym głosem
-I tak włosi lepsi. – zaśmiałam się i pokazałam język
Bartkowi. Kiedyś już wspominałam, że lubię się z nim droczyć.
-W takim razie nasz włoski przystojniak będzie musiał
pożegnać się z artykułem o nim. – Bartek podszedł do biurka i zabrał dopiero co
wydrukowany artykuł o Anastazim. Podniósł wysoko swoją rękę wraz z papierowym
przedmiotem. Ja z moim wzrostem nie mogłam nic zdziałać.
-Oddaj to! – powiedziałam przez zęby
-Nie! – teraz to on pokazał mi język. – Widzisz, trzeba było
mówić, że Bartuś jest piękny, a nie zrzędzić o urodzie pana trenera! –
zaprezentował piękny uśmiech, który na mnie nic nie zdziałał. Musiałam mieć
artykuł i już.
-Dobrze, sam chciałeś. Oznajmiam ci Bartoszu Kurku, że
właśnie zmusiłeś mnie do zastosowania radyklanych środków. – bez chwili namysłu
ani zastanowienia zaczęłam bezkarnie gilgotać siatkarza. Nie wiem czy to było
rozsądne, raczej dziecinne. Niestety taka już ze mnie jest dziewczyna, która
robi to, co w danej chwili wpadnie jej do główki. Bartek na początku śmiał się
jak opętany i wyglądało na to, że zaraz gotowy będzie oddać mi artykuł. Jednak
w tym przypadku siła większego zwyciężyła. Chłopak bez skrupułów odepchnął mnie
od siebie, a sam zaczął uciekać. Podniosłam się ziemi, wściekła, że rzucono
mnie jak jakimś przedmiotem i pełna sił pognałam za „złodziejem”.
Goniłam go tak po całym holu. Mimo iż dyszałam jak
lokomotywa, wcale się nie poddawałam. Miałam więcej wytrwałości niż siły. W
duchu powtarzałam sobie, że jak tylko dogonię Kurka to go uduszę. W końcu
chłopak ewidentnie zauważył moje zmęczenie i się zlitował. W tym przypadku
okazało się to nie być dobrym pomysłem. Siatkarz zatrzymał się na końcu
korytarza i z uśmiechem, pokazał swoją wyższość. Ja jednak nadal rozpędzona,
nie potrafiłam wyhamować na śliskiej posadzce i upadłam całym ciężarem(nie jest
aż taki duży przecież)
na chłopaka. Jego tylko rozbawiła ta sytuacja. Leżałam na nim i nie byłam w
stanie się podnieść. On z kolei próbując
mnie złapać nadal trzymał mnie za pośladki, co musiało wyglądać co najmniej niestosownie.
Posłałam mu tylko gniewne spojrzenie. Pech chciał, że tędy przechodził akurat
Anastazi. Widząc nas uśmiechnął się i rzekł:
-Keep your privacy. – znaczyło to „Zachowajcie prywatność”.
No super, jeszcze on musiał sobie coś pomyśleć. Trener odszedł cały w
skowronkach. Czasem nie rozumiem, czy ludzi cieszy, że otaczają ich pary? Chyba
tylko starszych…
-No i widzisz, co zrobiłeś. – powiedziałam, usiłując zejść z
siatkarza.
-Co? Ja? To ty się na mnie rzuciłaś?. – Bartek wybuchnął szaleńczym śmiechem.
-Teraz już Anastazi mnie nie ze chce… - mnie również ogarnęła nagła chęć
zażartowania sobie
-Ale myśli przynajmniej, że masz fajnego chłopaka.
-Tak, raczej kolejna osoba pomyślała właśnie, że łamię serca
siatkarzom.
-Jakoś to przeboleje. Artykuł go pocieszy… Proszę. – Bartek
wysunął rękę i podał mi artykuł. – Dzielnie walczyłaś, więc ci się należy.
-Wyjątkowo nie podziękuję.
– obdarowałam go chytrym uśmieszkiem.
-Wyjątkowo zmienię temat. – Bartek zrobił to samo.
-Na jaki? – spytałam siedząc w dalszym ciągu na podłodze
obok siatkarza
-Śmię zapytać, czy nie nudzi ci się czasem takie pisanie?
Nic się nie dzieję. To chyba trochę takie przynudawe.
-Nie rozumiesz tego. Dla mnie pisanie choćby najgłupszego
artykułu sprawia, że czuję się wolna i mam świadomość, że jestem w swoim
własnym świecie, z którego nikt mnie nie zabierze. Chociaż mój szef czasem mnie
ogranicza. Wnerwia mnie to całe kontrolowanie, ciągłe wytykanie błędów.
Przecież sama wiem, jak potrafię najlepiej coś opisać…
-Szefowie potrafią być wkurzający. W dodatku dla ciebie
chyba podwójnie, bo to… faceci.
-Taaa, dokładnie. To wyjątkowo debilny facet. Czasem mam
ochotę rzucić to wszystko i uciec gdzieś daleko do jakiejś przytulnej puszczy i
z dala od ludzi prowadzić urocze życie pustelnika.
-Z dala od facetów… - Bartek z uśmiechem w głosie komentował
każdą moją wypowiedź
-Coś się tak uwziął na tych facetów! Nie wszyscy są
idiotami, to wiem. Chociaż większość owszem.
-Taki ja na przykład.
-Taki ty na przykład. – Bartek obdarował mnie
najpiękniejszym uśmiechem, na jaki było go stać. – To tym tak działasz na te
swoje fanki. - stwierdziłam
-E tam. Wystarczy, że działam na ciebie.
-Co? Chyba śnisz…
-Wystarczy, że się uśmiechnę i już mi wszystko wybaczasz.
-Nie mam ci co wybaczać, głuptasie. – obydwoje zaczęliśmy po
raz kolejny zanosić się śmiechem. Sama nie wiem czemu. Było w tym jednak coś
takiego innego, magicznego. Nasze spojrzenia spotykały się z ciepłym przyjęciem
ze strony przeciwnej. Przy nim można było zapomnieć o bożym świecie. Sprawiał,
że nawet, kiedy aż dygotam z nerwów, mimo wszystko potrafię ukazać na twarzy
banana. Czuć między nami było jakąś niewyjaśnioną więź. Ja ją nazywałam
przyjaźnią.
-Dobra, a ty tu nie masz czasem jakiegoś treningu, czy coś?
- spytałam
-Nie mamy treningów całodobowych. – chłopak uśmiechnął się.
-Tyle to i ja wiem.
-Powiedz mi, sama chciałaś tu przyjechać, czy dostałaś
zlecenie?
-Dostałam zlecenie od szefa. Nie byłam zachwycona. Głównie,
dlatego, że miałabym zostawić mojego chłopaka. Jednak on okazał się ostatnią
osobą dla której miałabym zostać w Warszawie. Bez chwili namysłu spakowałam się
i tutaj przyjechałam.
-I co żałujesz?
-Wiesz, że mimo tego ile się wydarzyło, to … nie. Cieszę
się, że was poznałam. Mimo, że Wojtek nie daje o sobie zapomnieć. A ty nie
żałujesz czasem, że ciągle wyjeżdżasz?
-Już ci o tym w wywiadzie mówiłem. Kiedy widzę radość
kibiców, nie żałuję ani minuty życia, której poświęciłem na siatkówkę.
-Od zawsze chciałeś być sportowcem, nie miałeś chwili
zawahania?
-No i znowu dziennikarskie śledztwo!
-Nie prawda! Po prostu pytam!
-Ty ciągle pytasz i pytasz. Pozwól, że tym razem to ja będę
pełnił rolę dziennikarza.
-Nie wiem czy będziesz potrafił.
-Wątpisz w moje umiejętności? – Bartek podniósł lewą brew do
góry i spojrzał na mnie bystrym wzrokiem.
-Nie śmiałabym. Także, startuj mistrzu. – powiedziałam z
nutką ironii.
-A więc : od zawsze chciałaś zostać dziennikarką?
-Papuga! – zaśmiałam się.
-Odpowiedz. – Bartek odrzekł poważnie.
-No dobrze, nie. Kiedyś chciałam zostać psychologiem.
Niestety w życiu wyszło inaczej.
-Powaga? Mogłabyś zostać psychologiem sportowym i na
przykład nas uodparniać na presję.
-Waszym psychologiem? Chyba bym nie dała rady. – wyśmiałam go
i ujrzałam tracącą nadzieję w oczach Bartka.
-Nie jesteśmy aż tacy źli.
-Racja, jesteście bardzo źli.
-Przesadzasz. A swoją drogą nie miałem jeszcze okazji
przeprosić cię za to, że zostawiłem cię samą w tej nieszczęsnej kawiarni.
-Nie ma sprawy. Rozumiem, że takie, życie sportowca.
-Będę musiał ci to wynagrodzić.
-Jeśli nadarzy się taka okazja. – uśmiechnęłam się
promiennie do przyjmującego. Czułam spokój i szczęście, że jest teraz obok
mnie. – Wiesz, muszę jeszcze wysłać ten artykuł trudem wywalczony z twoich rąk
do mojego szefa. Będzie się denerwował, jeśli za długo go będę przetrzymywać. –
wstałam z podłogi i skierowałam się w stronę mojego pokoju.
-Teraz ty mnie zostawiasz. Widzisz? Nie tylko ja mam
zabiegane życie. – usłyszałam w oddali radosny głos siatkarza. Nic nie
odpowiedziałam. Sama nie wiem, czy moje życie jest zabiegane. Może to i lepiej,
bo można przynajmniej zapomnieć o kłopotach dreczących moją głowę. Kiedy tylko
usadowiłam się wygodnie z laptopem na moim łóżku, zaczęłam myśleć o Bartku. Co
się dzieje, że aż tak dobrze jest nam razem? Wiem, że nie łączy nas nic więcej
niż przyjaźń, ale… Mam wrażenie, że sama uciekam przed czymś. Czuję, jakby
goniło mnie jakieś silne uczucie, a ja zamykam przed nim wszystkie drzwi. Już
raz dałam mu się porwać… Teraz uodporniłam się na nie i uparcie twierdzę, że
miłość na razie nie gości w moim serduszku. Tylko dlaczego, gdy na myśl nasunie
mi się imię :Bartek, sama uśmiecham się do siebie i zastanawiam, co ja właściwie
robię. Muszę to przeczekać. W końcu nie będę siedzieć wiecznie w tych
Katowicach. Szef mnie gdzieś wyśle i będzie po sprawie. Wtedy już zapewnię
sobie trwałą kurację zapominającą o tym wszystkim.
2 godziny później.
Z moich codziennych i najzwyklejszych zajęć wyrwał mnie
dzwonek telefonu. To szef. Odebrałam od
niego połączenie. Kazał mi zejść na dół,
gdyż rzekomo miała tam czekać na mnie jakaś niespodzianka. Mówił o niej:
„Niespodzianka, która na pewno ci pomoże”. No jestem ciekawa, co to. Laptop?
Stara maszyna do pisania? A może papier do drukarki? Po nim można się
spodziewać wszystkiego, dlatego pełna niepewności zeszłam na dół. Ku mojemu
zdziwieniu byli tam też siatkarze. Nie wiedziałam, że „moja niespodzianka”
dotyczy też ich.
-O co tutaj chodzi? – spytałam stojącego najbliżej Michała
Winiarskiego
-Nie wiem. Podobno ktoś ma przyjechać. Znowu jakaś
dziennikarka czy coś. Szczerze takie ceregiele nie za bardzo mnie interesują.
-Dziennikarka… - powtórzyłam w myślach. To ma być ta
niespodzianka? Teraz już tylko coraz bardziej zniecierpliwiona czekałam.
W końcu oczom wszystkim ukazała się młoda dziewczyna
wchodząca wejściowymi drzwiami. Jej długie, brązowe włosy okrywały okrągłą
twarz na której widniał dumny uśmiech. Niebieskie oczy dziewczyny aż zaświeciły
się widząc wszystkich siatkarzy. Miała cudowną opaleniznę i w ogóle wyglądała
jakby wróciła właśnie z jakiś wakacji życia.
-Cześć, jestem Dominika. Będę kolejną dziennikarką, która
opisze część waszego siatkarskiego życia. – dziewczyna zaprezentowała piękny,
biały uśmiech, jakby liczyła, że wszyscy zaraz padną przed nią na kolana. – Ty
zapewne jesteś Laura? – teraz podeszła i zwróciła się do mnie.
-Taaak. A ty… ta moja niespodzianka?
-Tak. Tatuś, znaczy twój szef- mój ojciec, zaproponował mi,
abym pomogła ci ogarnąć tą całą pracę. Podobno spóźniasz się z wywiadami czy
coś. Studiuję drugi rok dziennikarstwa, przydadzą mi się praktyki. –
powiedziała, a chłopaki zaczęli wysilać swoje gałki oczne wpatrując się w jej
dekolt, opalone nogi i przykrótką spódniczkę.
-To wspaniale. – wysiliłam się na sztuczny uśmiech. Tak
naprawdę wcale nie było tak wspaniale. Nie potrzebowałam pomocy, a już
zwłaszcza pomocy ze strony takiej dziewczyny, która najchętniej rzuciła by się
na szyję wszystkim chłopakom. Widziałam jak się przed nimi popisuje i
prezentuje. Pierwsze wrażenie bywa często mylne. Czy teraz też to będzie
prawdą?
___________________________________________________________________
Hej. Na samym wstępie chcemy napisać, że się nie załamujemy i nadal wierzymy w naszych chłopaków. Nie zawsze wszystko wychodzi tak jak byśmy sobie tego zapragnęli. To sport, musimy się z tym liczyć. Powinniśmy podziękować im za walkę i za to, co do tej pory dla nas zrobili.
A wracając do rozdziału, ciężko było coś napisać(może to po tej porażce). Mamy nową postać: Dominikę.
Napiszcie co o niej sądzicie? Czy uważacie, że zamiesza wokół życia Laury i siatkarzy?
Prosimy o komentarze, to tylko parę kliknięć klawiaturą, a dla nas to wieeelka radość.
Fajny rozdział :D, Hemm... już nie lubię tej Dominiki. Pewnie przylepi się do Kurka jak glonojad :D ~Zapraszam do mnie - http://national-mannschaft-story.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńFajny rozdział.
OdpowiedzUsuńTa Dominika coś mi się nie podoba.
Dobrze by było żeby Laura i Bartek już się zeszli bo ten babsztyl(Dominika)może sporo namieszać.
czekam nn!!* <3
Zawsze z naszymi !<3 Na dobre i na złe : D
OdpowiedzUsuńZa 4 lata złoto nasze :)
Co do rozdziału to bardzo mi się podoba : )
Ale nie lubię już tej Dominiki, zabijmy ją ! Hahaha ;d Głupia pindzia ^^ Niech tylko ruszy Bartka a kill ;d hahah ;d
A tak powaga, to genialny i czekam na następny !:)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMam na imię Dominika :D:D Ale jestem zupełnie inną osobą niż tamta wyżej opisana :D:D Ale podoba mi sie taka troche jakby wredota :D:D Czekam na następny ;D
OdpowiedzUsuńNie lubić Dominika xd hehe, mam nadzieje że Laura i Bartuś się w końcu pikną i będzie dobrze, bo ta Dominika źle wróży... :/ opowiadanie, jak i cały blog świetne :);*
OdpowiedzUsuńPewnie Doma namiesza miedzy Laurą i Bartkiem, pocałuje go i bedzie wojna... :D a potem pewnie zwiąże się z Zibim albo zniknie :D Chyba ze jest jeszcze jedna opcja, że się zmieni i będzie fajna :P pozdrawiam, volley-dreaming.blogspot.com
OdpowiedzUsuńzawsze z naszymi <3
OdpowiedzUsuńpodoba mi się ten rozdział . czekam oczywiście na następny . ;D
ale ta Dominika już mnie wku*wia . ; /
Nie lubię Dominiki on coś zaczyna kombinować :? Lepiej żeby Bartek i Laura się zeszli jak najszybciej :) http://wypijmy-za-bledy.blog.onet.pl/ Zapraszam na szósty rozdział :*
OdpowiedzUsuńhahaha :d rozwaliła mnie ta opalona szatynka :D ona jakby kojarzy mi się z "pamiętnikami z wakacji" :d
OdpowiedzUsuńniech Bartek będzie z Laurą no! :)