wtorek, 21 sierpnia 2012

11. "Obiecałam sobie nie poddać się bez walki"


W mojej głowie plotło się tylko jedno jedyne pytanie: Co się ze mną dzieje? Skoro sama chciałam, żeby Bartek miał mnie tylko jako przyjaciółkę, wszelkie zaloty z jego strony starannie usuwałam, to dlaczego teraz boli mnie, kiedy widzę go w towarzystwie innej dziewczyny? Dlaczego wypełnia mnie zazdrość, przez którą wpadam w paranoję i widzę rzeczy których nie ma? Dlaczego żałuję, że sprawy nie potoczyły się inaczej? Dlaczego…
Rozmyślania przerwał odgłos pukania do mojego pokoju. Chociaż nie miałam ochoty na odwiedziny to mimo wszystko otworzyłam drzwi. Stał w nich Krzysiek.
-Cześć, Laura. Wiesz, widziałem, że przy śniadaniu miałaś jakiś nie taki humor, więc wpadłem na pomysł odwiedzenia cię i sprawdzenia o co chodzi.
-Oo, dzięki. Proszę, wejdź. – zaprosiłam Krzysia do środka ciesząc się w duchu, że ktoś się mną i moimi humorami interesuje.
-To powiesz o co chodzi? Zdążyłem cię wystarczającą poznać, żeby wiedzieć, że coś jest nie tak. – libero rozsiadł się wygodnie w fotelu i skupiony zadał mi to pytanie
-O nic…
-O nic? To nic to Dominika.
-To nie jest tak, że coś do niej mam, ale… - nie chciałam skarżyć się na Dominikę. W końcu gdyby jakimś cudem to do niej doszło, mojej pracy tutaj mogłabym powiedzieć stanowczo : „Goodbye”
-Ale cię wkurza, jak prawie całą reprezentację.
-Dobrze powiedziane.
-To przez to jak cię traktuję jesteś taka smutna. – Krzysiek wyglądał na naprawdę przejętego. Przyjaźniłam się z nim, ale nie myślałam, że mogę, aż tak na nim polegać. Nagle cała bariera znikła i byłam w stanie mu wszystko powiedzieć z najdrobniejszymi szczegółami.
-Przez to i nie przez to. Rzeczywiście denerwuje mnie to, że jestem kimś w rodzaju jej asystentki, czym ona powinna być. Przecież dobrze sobie radziłam, ale oczywiście szef musiał przysłać córeczkę tatusia. – powiedziałam pełna żalu i złości.
-Tylko o to chodzi?
-Właściwie to nie. Właściwie sama nie wiem. No bo ona i Bartek… Niby nie powinno mi to przeszkadzać, a jednak… - odwróciłam się tyłem i zaczęłam bezsensownie wgapiać się w okno
-A jednak ci przeszkadza.
-Tak, no bo… Pamiętam jak się wspólnie bawiliśmy, śmialiśmy, pamiętam nawet nasz pocałunek, za którym teraz zaczęłam tęsknić. Myślałam, że łączy nas tylko przyjaźń, ale… Chyba się myliłam. W końcu gdyby był moim przyjacielem, cieszyłabym się, że ma swoją drugą połówkę... A ja? Jestem zazdrosna o każdą dziewczynę, która się do niego zbliża.
-To proste, zakochałaś się.
-Nie.. Nie wiem… Może… - zaczęłam się plątać.
-Laura! To, że was do siebie ciągnie widziała już dawno cała reprezentacja.  Ten uśmiech Bartka, gdy cię tylko widział mówił nam wszystko. To, że na treningach był jakiś roztargniony utwierdzało nas tylko jeszcze bardziej w naszym przekonaniu.
-No w sumie niewiele brakowało, żebyśmy byli razem, ale ja nie chciałam takiego obrotu sprawy.
-No widzisz! Wy po prostu nie umiecie się pyknąć. – Krzysiek skomentował to z uśmiechem na twarzy.
-To było kiedyś, teraz obok niego kręci się ta lalunia, która z pewnością w najbliższym czasie odeśle mnie do domu. Wtedy wszystko wróci do normy, gdyż o wszystkim zapomnę.
-Laura, nie jesteś tą dziewczyną, którą poznałem. Pewną siebie i zdecydowaną dziennikarką. Skoro zależy ci na Bartku, to dlaczego tak łatwo odpuszczasz? Ta cała Dominika na bank go nie interesuje. Lubi ją to tyle, ale tak naprawdę wciąż myśli o tobie.
-Jakoś tego nie wykazuje.
-No bo to nie jest facet, który w sprawie uczuć gra w otwarte karty. Ludzie, jak wy się będziecie tak zachowywać to do 80 nie będziecie razem!
-A kto powiedział, że ja chcę z nim być, he?
-Wszystko wiedzący Krzysiu. A teraz wybacz, ale mam trening. No i przemyśl to sobie. – Krzysiek opuścił mój pokój, a ja zostałam sama, przybita jego słowami. Zakochałam się? Mając to słowo na języku czułam się tak dziwnie i nieswojo. Rzeczywiście, wariuję, gdy nie ma go przy mnie tak jak kiedyś. A ta Dominika… Ach, wiem, że obiecałam sobie pozbyć się tej marnej modeluni. Muszę znaleźć w sobie tyle sił, aby to uczynić. Martwiło mnie tylko jedno, czy Bartek naprawdę nie jest zainteresowany Dominiką? Czy jemu naprawdę zależy na mnie tak jak mówił to Krzysiek?
Po treningu chłopaków postanowiłam przejść się kawałek po korytarzu. Na mojej twarzy nadal malował się smutek. Pragnęłam napisać choć słowo dotyczące siatkarzy. Niestety szef kierował teraz wszystkie zlecenia do niej. Niby miałyśmy pracować wspólnie, ale ona jakoś tego nie dotrzymywała. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że muszę polepszyć swoją sytuację dotyczącą chociażby tylko pracy.
-Laurka, stój. – usłyszałam głos za sobą. To… Bartek. Na mojej twarzy pojawił się mimowolny uśmiech na jego widok. On również wyglądał na zadowolonego z tego, że mnie widzi. Może w słowach Krzyśka było choć ziarno prawdy i nie jestem mu obojętna. Skoro, kiedyś nie byłam to teraz  też nie powinnam.
-Co tam u ciebie? – Bartek wyglądał na tak podekscytowanego, że nawet nie zauważył, że coś mnie trapi. Kiedyś rozpoznał by to z nie lada prędkością.
-U mnie nic takiego. – skłamałam. W końcu mogłabym powiedzieć, że obudziła się we mnie tajemnicza świadomość, która sprawia, że na myśl o nim na mojej buzi maluje się rumieniec. Tylko po co mu to mówić? – Lepiej mów, co tam u ciebie. Widzę, że się czymś bardzo ekscytujesz.
-No bo właśnie udzieliłem wspaniałego wywiadu. Te pytania… Dominika ma naprawdę talent. Będzie z niej świetna dziennikarka. – czytaj: No bo właśnie spotkałem wspaniałą dziewczynę. Te jej nogi… Dominika ma naprawdę cudowną figurę(nie to co ja). Świetna z niej kandydatka na partnerkę.
-To super… - zrobiłam dobrą minę do złej gry. Byłam wściekła, że mój wywiad i mój talent nie zrobiły na nim takiego wrażenia. No bo w  końcu o czym on takim z nią mógł rozmawiać. Przecież czytałam jej poprzednie wywiady: krótkie i mało ciekawe. Nie chcę wyjść na zapatrzoną w siebie egoistkę, ale tak jest.  Założę się, że połowę czasu przeznaczonego na wywiad poświęcili na rozmowę o zupełnie odległych tematach od tych magazynowych.
-Ostatnio coś rzadko cię widuję. Może byś poszła z nami dzisiaj do klubu na minigolfa? – Kurek wyszczerzył się
-Z wami?
-No ze mną, Dominiką, Zibim. Może Kuba też pójdzie. – No tak. Już myślałam, że obejdzie się bez Dominiki. Niestety myliłam się. Oczywiście ja tylko marzyłam o tym, żeby iść na golfa z nią i patrzeć jak płaszczy się przed chłopakami tylko po to, aby zwrócili uwagę na jej tyłek.
-No nie wiem sama. – spuściłam głowę. Nie chciałam, aby siatkarz zauważył moje zmieszanie.
-Nie daj się prosić. Idziesz i już. – Bartek wziął mnie pod rękę i postanowił odprowadzić do pokoju. Nie powiem, po moim ciele przeszły lekkie ciarki. Kiedy wszystko dokładnie przemyślałam, stwierdziłam, że może lepiej i będzie jeśli z nimi pójdę. Postanowiłam nie odpuścić Dominice. Udowodnię Bartkowi, że nie zauważa jaka jest ta "pusta idiotka".
Około 19 usłyszałam pukanie do mojego pokoju. Za drzwiami stało trzech siatkarzy: Kuba, Bartek, Zbyszek, a także gwiazda numer jeden: Dominika. Bartek lekko się uśmiechnął widząc mnie i powiedział.
-Świetnie wyglądasz. – powiedział, że świetnie wyglądam. Super, tylko zależy, czy powiedział to po przyjacielsku, czy jako chłopak do dziewczyny. Zbyszek natomiast był tak zajęty wpatrywaniem się w Dominisię, że ledwo mnie zauważył. A przecież wszyscy pamiętamy, jakim był niedawno jego stosunek do mnie. Ach ci mężczyźni. 
Godzinę później byliśmy już w klubie. Wyglądał on całkiem zwyczajnie. Roiło się od zielonych pół, kijków i piłeczek. Najwidoczniej musieliśmy trafić na godziny szczytu, gdyż roiło się od tłumów miłośników tej dyscypliny. Przez Dominikę mój umysł jest tak zaprzątnięty, że aż nie zważyłam na to, że siatkarze najwidoczniej lubią minigolfa. W końcu to dziwna i niebywała rzecz. Ciekawe czym jeszcze mnie zaskoczą? Ja co prawda do fanów owego sportu nie należę, aczkolwiek czasem lubię sobie pogrywać( no i cóż nieźle mi to wychodzi:)
-Chłopaki, super, że tu przyszliśmy. Niestety ja nie umiem grać, więc musicie mnie nauczyć. - powiedziała piśkliwym głosikiem Dominika. Pomożecie? Czyli ma nadzieję, że chłopcy skierują jej kijek na piłeczkę tym samym obejmując ją. Stary numer... Dominisia uwielbia robić z siebie taką małą, bezbronną dziewczynkę, której wszystko trzeba tłumaczyć. Chce wzbudzić w chłopach poczucie, że są komuś potrzebni. Manipulantka...
-Jasne, postaramy się. - rzekł Zibi nie spuszczając wzroku z Dominiki. Ja chcąc przerwać to całe migdalenie się do siebie odezwałam się:
-Dobra, może gramy po dwa uderzenia 3 kolejki. No i zobaczymy kto zwycięży. - pragnęłam pokazać, że robienie z siebie kogoś takiego jak Dominika jest zupełnie bezsensowne. Lepiej pokazać, że jest się w czymś dobrym i zna się na rzeczy. Tym można zaimponować. Chociaż ja nie miałam zamiaru się popisywać.
-To może ja zagram z Bartkiem razem. W końcu on zapewne jest w tym dobry, a ja taka słaba... - Dominika przysunęła się do Bartka, tak, że praktycznie ich ciała się stykały. Zagotowało się we mnie, lecz postanowiłam stłumić emocje.
-Oczywiście, jeśli reszta się zgodzi? - odrzekł Bartek nie zauważając perfidnego podrywu
-Reszta się zgodzi. - powiedział bez entuzjazmu Kuba, któremu również zachowanie Dominiki działało na nerwy.
Gra szła w najlepsze. O dziwo prowadziłam. Prezentowałam swoje umiejętności, podczas gdy Dominika robiła z siebie ofiarę. Starałam się nie zauważać jej miziania do Bartka.
-No Laura, świetne z ciebie minigolferka, czy jak to tam. - Bartek oderwał się na chwilę od Dominiki i przysunął bliżej mnie. Zauważyłam błysk w jego oku. Najwidoczniej moje naturalne zachowanie górowało nad sztucznymi gierkami Dominiki. Punkt dla mnie!
-Czy ja wiem? Po prostu mi dobrze idzie.
-Bardzo dobrze.
-No już przestań, bo się zarumienię.
-Chętnie bym to zobaczył.
Naszą uroczą wymianę zdań przerwała wiedźma z piekła rodem. Córka szefa zaniepokojona tymże od razu przystąpiła do ataku. A myślałam, że zajmie się w tym czasie Zbysiem. Biedaczek...
-Bartek, pokażesz mi jeszcze raz jak unieść ten kij? Ty to robiłaś tak... tak profesjonalnie... - Dominika zawołała, a Kureczek przytuptał. Jakby nie mogła poprosić kogoś innego.
-Ja profesjonalnie? Zawstydzasz mnie... - Bartek uśmiechnął się do dziewczyny, na co ona pokazała mi spojrzenie, które mówiło: Następnym razem bardziej się postaraj kochana!
Jakiś czas później postanowiliśmy sobie zrobić przerwę. Poszłam do łazienki, gdzie wcześniej udała się Dominika. Nie wchodząc do niej całkowicie usłyszałam kłótnie dwojga ludzi. Moim oczom ukazała się Dominika i pewien umięśniony mężczyzna. Postanowiłam podsłuchać o co im chodzi, więc schowałam się za drzwiami.
-Zostaw mnie w spokoju. Mam nowe życie. Mówiłam ci, że to koniec. - dało się słyszeć głos Dominiki. Koniec? Czyli to jej były?
-No nie do końca. Po prostu wyjechałaś. Nie odbierasz telefonów, nic. Przed wyjazdem przecież byliśmy jeszcze parą. Powiedz, masz kogoś? - odpowiedział jej na to chłopak
-Robert... To nie twoja sprawa...
-Dziewczyno, pomyśl jak ty mnie traktujesz. Zostawiasz bez słowa wyjaśnienia jak  jakąś zabawkę.
-Daj mi spokój. - Dominika opuściła łazienkę, więc szybko uciekłam. Po chwili jednak postanowiłam dogonić chłopaka. Miałam pewien plan, co do utarcia nosa Dominice.
-Hej, zaczekaj! Ty jesteś Robert? Chłopak Dominiki?
-Jak się okazuje były. A ty to kto?
-Laura. Pracuję z nią. Coś nie tak między wami?
-Bardzo nie tak. Jak ja mogłem zakochać się w kimś takim? Zawsze flirtowała z innymi, a ja jej wybaczałem. Teraz nagle jej się znudziłem i ma pretensje, że w ogóle do niej coś mówię. Mam jej dość...
-Ma ciężki charakter. Wiem coś o tym.
-Współczuje ci współpracy z nią. Powiedz mi, ona ma kogoś?
-Nie do końca, ale próbuje poderwać dwóch naraz. Możesz zobaczyć jak chcesz?
-Nie, nie jestem gotowy.
-No chodź, możesz im powiedzieć, jaka ona jest. No i żeby nie mieszali się z nią w jakieś kontakty. - wiem, perfidny plan. No ale obiecałam sobie nie poddać się bez walki Dominice i jej gierkom. Widok rzuconego przed chwilą chłopaka Dominiki, może dać coś chłopcom do zrozumienia.
-No okej, spróbuję.
Warto było zobaczyć minę Dominiki, kiedy ujrzała mnie w towarzystwie Roberta. Jej niebieskie oczy wyszczerzyły się do maksymalnych rozmiarów. Z reguły opalona twarz zbladła widząc to, że idziemy w jej kierunku.
-Witajcie ponownie. Chciałam wam przedstawić dotychczas chłopaka Dominiki, Roberta. Kochana, dlaczego się nam nie pochwaliłaś nim
-Jjja... - Dominika zaczęła się jąkać. Chciałam, aby zobaczyła, że nie można tak ot tak mieć wszystkiego.
-Co? Ty masz chłopaka? - Bartman ze zdziwienia zmarszczył czoło
-Chłopaka do przed chwilą. Może byś ze mną chociaż raczyła porozmawiać? A wy uważajcie na to ziółko... - Robert wykrzyczał ze złością na stojącą, skuloną Dominikę. Jeszcze nigdy jej takiej nie widziałam.
-Ale to ty mnie zraniłeś. Nie chcę z tobą rozmawiać. - no wiedziałam. Dominika będzie próbować wyjść z tego obronną ręką, zgonić wszystko na Roberta i udać niewiniątko.
-Ja? Ty nawet nie masz odwagi się przyznać. - Dominika nadal stała ze smutną miną i chciała wszystkich nabrać na ofiarę nieszczęśliwego związku.
-Dobra, nie wiem kim jesteś, ale możesz sobie już iść. Teraz uczę twoją BYŁĄ dziewczynę grać w minigolfa. - Bartek najwidoczniej nabrał się na maślaną minkę Dominiki.
-Co? Uczysz? Przecież ona świetnie gra. Od tego zaczynały się nasze randki. Zawsze wygrywała. - oznajmił zaskoczony Robert. Tak myślałam, że Dominika udaje taką tylko po to, aby chłopaki zaczęli się nią przejmować. Nie sądziłam jednak, że uda mi się ją tak łatwo zdemaskować.
-Jak to świetnie grasz? - rzekł Bartek
__________________________________________________________________
Witajcie ponownie! Nowy rozdział, nieco dłuższy. Pokazuje on jeszcze bardziej perfidne zachowanie Dominiki. Widać w nim jednak też determinację Laury. Napiszcie, co o nim sądzicie. Czy postąpiłybyście tak jak Laura i zawalczyły o wymarzonego chłopaka, eliminując tym samym rywalkę?
Piszcie, piszcie, komentujcie.

5 komentarzy:

  1. widzę nowość, u mnie też :* jednak udało się coś napisać wcześniej, zapraszam http://volley-dreaming.blogspot.com/2012/08/21-you-can-count-on-me-like-one-two.html :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział!!
    Mam nadzieję że chłopaki z reprezentacji a w szczególności Bartosz
    zobaczą jaka na prawdę jest Dominika.Oby w następnym rozdziale Laura i Bartek byli ze sobą.<3
    czekam nn!! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam, że to piszę, ale Bartek to idiota! Jak on może tego wszystkiego nie widzieć?
    Czekam na następny. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja bym przez przypadek przywaliła jej kijem. : D

    OdpowiedzUsuń
  5. mi by chyba kij wypadł z ręki przy zamachu.... :D

    OdpowiedzUsuń