poniedziałek, 16 lipca 2012

1. Pierwsze spotkanie...


Stałam samotnie obładowana walizkami przed wielkim hotelem w Katowicach. Czułam, że właśnie zakończyłam pewien etap w moim życiu i czeka mnie teraz coś nowego, nieznanego… Nie byłam za bardzo przekonana do tego wyjazdu. Nigdy nie interesowałam się  sportem, a już na pewno nie siatkówką. Może to ze względu na mój wzrost. Wczoraj zamiast odpoczywać przed wyjazdem, pochłonęłam setki informacji na temat polskiej reprezentacji. W końcu trochę głupio byłoby tu przyjechać nieprzygotowanym. W głowie myliły się mi już te nazwiska: Winiarski, Żygadło, Kurek, Nowakowski… A może inaczej? Pełna obaw weszłam do środka. Moim oczom ukazał się ogromny korytarz. Na prawo widniał napis: siłownia. Na lewo była mi.in : stołówka, basen, sala gimnastyczna.
-Hm.. Typowo, sportowy ośrodek. – pomyślałam. Po uzyskanej informacji w recepcji, udałam się na piętro, gdzie miał się  znajdować mój pokój. Próbowałam z moimi „tobołami” wgramolić się po schodach. Pech chciał, że walizka wyślizgnęła mi się z rąk i szybkim ruchem potoczyła się ze schodów wprost na stopy pewnego, wysokiego mężczyzny.
- Och.. – owy osobnik wydał cichy okrzyk
-Przepraszam. Nie chciałam. –wzięłam walizkę i jak najszybciej zamierzałam udać się do pokoju. Wstydziłam się swojej niezdarności
-Następnym razem bardziej uważaj, bo nie wiadomo na kogo może trafić… - mężczyznę ewidentnie rozbawiła cała sytuacja. Chyba chciał sobie ze mnie trochę pożartować. Jednak ja wcale nie byłam w nastroju. Zmusiłam samą siebie, aby na niego spojrzeć. Miałam prawie 100-procentową pewność, że to któryś  z tych siatkarzy.
-Nowakowski, Żygadło… Nie! Kurek! – mówiłam w ciszy, przynajmniej tak mi się wydawało.
-Co proszę? Tak, właśnie tak się nazywam. – chłopak stał się jeszcze bardziej rozweselony. Chyba pomyślał sobie, że jestem jakąś zakochaną fanką, która na widok swojego obiektu wzdychań, aż oniemiała z wrażenia.
-A więc… - tak, właśnie tak sobie pomyślał. Jednak ja nie miałam ochoty rozmawiać na razie z żadnym z tych gwiazdorów.
-A więc, do widzenia. – siatkarz stał tam jeszcze przez chwilę. Rzeczywiście, musiał sobie pomyśleć, że chcę autograf albo zdjęcie. No tak! Mężczyźni! Świat pełen jest osobników tego gatunku. Niestety… Na początku wszyscy wydają się być królewiczami, a później i tak cię wystawią. Tak jak mój szef… Nie liczący się z niczym pracoholik! Albo mój „ukochany” chłopak. Po 6 latach zerwać przez telefon. Całe 2 dni ryczałam w poduszkę z tego powodu. Lecz dziś będzie inaczej. Nie zamierzam już więcej marnować przez niego  łez. Muszę być silną kobietą. Obecnie mężczyźni nie są mi do niczego potrzebni.- po tych rozmyślaniach i deklaracjach położyłam się spać. Po 2 godzinach obudził mnie dźwięk telefonu
- Szefunio dzwoni. – powiedziałam przez zęby.
- Witaj, Lauro. Jak tam podróż? A zresztą nie to teraz najważniejsze! Słuchaj, dowiedziałem się właśnie, że jutro siatkarze o 10  rano mają godzinne zajęcia na basenie. A ty przeprowadzisz tam swój pierwszy wywiad. Wiesz z kim?
-No śmiało, niech pan mówi. – udawałam niebywałą radość z tego powodu.
- Z Bartoszem Kurkiem! Wiesz to młody, zdolny, sławny, przystojny…
-Tak wiem, ideał. – odrzekłam zgryźliwie.
-Dokładnie Laura, dokładnie! Ma dużo fanek, które na wieść o ekskluzywnym wywiadzie z pewnością wykupią nasz magazyn tak, że sklepowe półki będą świecić pustkami!
-Z pewnością…
-Tylko Laura! Masz porządnie przeprowadzić ten wywiad. Najlepiej jak umiesz.
-Tak, szefie. Możesz na mnie liczyć. –odłożyłam telefon. I co teraz? Przecież Kurek to ten z którym miałam przyjemność bądź też nieprzyjemność się spotkać. Jeszcze wywiad na basenie… On będzie tam tylko w kąpielówkach. Pewnie z dumą zaprezentuje swoje umięśnione ciało. Tylko, że ja zaledwie 2 godziny temu obiecałam sobie unikać mężczyzn! No trudno, muszę się na jutro porządnie przygotować. Psychicznie!
Dzień później.
Po niedokończonym śniadaniu z obawami i strachem w oczach weszłam na basen. Spoglądało na mnie jakiś kilkunastu mężczyzn. Patrzyli się jak by nigdy w życiu kobiety nie widzieli! No w sumie zapewne rzadko widują kobiety, kiedy zamierzają akurat ćwiczyć na basenie.
-To pewnie, ta dziennikarka. – rzekł jeden
-No nawet niezła. – powiedział drugi, niezbyt cicho
-Ciii! Bo usłyszy.
Aż mi się niedobrze zrobiło. Od jakiś kilku dni mam obrzydzenie do mężczyzn, więc takie teksty delikatnie mówiąc mnie denerwują. Musiałam zmusić samą siebie i podejść do owego przystojniaka. Szefunio miał rację! Taki ktoś po prostu musi podobać się dziewczynom. Młody, wysportowany, umięśniony. W dodatku cały czas prezentował ten swój prawie „hollywoodzki” uśmiech. Jednak ja nie dam już nigdy więcej zwieść się takiej zewnętrznej otoczce. Oni wszyscy próbują nas tak nabrać…
- Dzień dobry, Jestem Laura Kwiatkowska. Chciałabym przeprowadzić z panem wywiad. – zaczęłam niczym profesjonalna dziennikarka. Pragnęłam dać mu do zrozumienia, że zupełnie nie interesuje mnie to, że jest obecnie półnagi i, że nie jestem jak jego milionowa rzesza fanek.
-To ty? Nie wierzę! Dziewczyna od walizki. – on natomiast wcale nie miał ochoty na profesjonalizm. Znów pokazał tylko ten zniewalający uśmiech. Tak rzeczywiście, to mogę przyznać, był zniewalający, ale co z tego?
- Na początek, jak przebiegają przygotowania do kolejnego meczu? – udawałam, że w ogóle nie bawią mnie jego żarty. Chyba to zauważył bo troszkę spoważniał. Ale tylko troszkę.
- A więc tak, trzeba przyznać, że ostro trenujemy odkąd tu przyjechaliśmy.  W różnych formach: siłownia, sala gimnastyczna, czy tak jak teraz: basen. – posłał kolejny rodzaj uśmiechu.
-Basen… - lekko mnie to zbiło z tropu. Koleś był po prostu rozpraszający.
-Co proszę?
-Nie nic, zamyśliłam się.
-Ha! A więc jednak nie jest z ciebie taki twardy pracoholik!
-Jak to?- nie wiedziałam, co odpowiedzieć.
-No na początku ty… znaczy pani była bardzo spięta i zdenerwowana. Nie wiem czemu… My jesteśmy zupełnie normalni. – wysoki brunet po raz kolejny zaśmiał się w „ten sposób”. Po raz kolejny nie wiedząc, co odpowiedzieć patrzyłam się tylko na niego bystrym wzrokiem. I w tym właśnie momencie poczułam lekki poślizg w stopach. Z początku nie wiedziałam, co się dzieje. Czułam, jak moje ciało „leci” w stronę zapełnionego do 3 m wodą basenu. Myślałam tylko o tym, że przecież nie umiem pływać. Usłyszałam już tylko wielki chlust wody…
________________________________________
Cześć. No to mamy 1 rozdział. Liczymy, że przypadnie wam do gustu. Chciałyśmy podziękować za komentarze i poprosić o więcej, gdyż chcemy wiedzieć, czy ktoś na wogóle czyta, a jeśli tak to co o tym sądzi.

8 komentarzy:

  1. fajnie się zaczyna :) jak na razie wszystko idzie bez problemów, ale mam nadzieję, że przygotowałyście jakieś dramaturgie ;) czekam na następny rozdział i dalszy bieg wydarzeń z Bartoszem w roli głównej. Pozdrawiam Embouteillages z ma-vie-avec-toi.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. ooj, chyba ktoś tu się zakocha. ; D fajny, ten rozdział. ; Pciekawe co tam daleej. ; D myslę, że i w świat siatkówki się wciagnie. ; )

    [uugh.blog.onet.pl]

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział !
    Czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie się zaczyna ;) bd odwiedzac ;D Czekam nn!
    PS Zapraszam do mnie http://take-me-to-wonderland-onedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak, czytam, cztam i zakochuje się w waszym pisaniu GO ON !!

    OdpowiedzUsuń
  6. CZEEEMU TAK KRÓTKO ?? No ale mimo wszystko jest niesamowity ;3

    OdpowiedzUsuń
  7. on ją uratuje, prawda? On MUSI ją uratować!

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo mi się podoba mam nadzieje żę następny będzie również dobry<3

    OdpowiedzUsuń