Stałam samotnie obładowana walizkami przed wielkim hotelem w
Katowicach. Czułam, że właśnie zakończyłam pewien etap w moim życiu i czeka
mnie teraz coś nowego, nieznanego… Nie byłam za bardzo przekonana do tego
wyjazdu. Nigdy nie interesowałam się sportem, a już na pewno nie siatkówką. Może to
ze względu na mój wzrost. Wczoraj zamiast odpoczywać przed wyjazdem,
pochłonęłam setki informacji na temat polskiej reprezentacji. W końcu trochę
głupio byłoby tu przyjechać nieprzygotowanym. W głowie myliły się mi już te nazwiska:
Winiarski, Żygadło, Kurek, Nowakowski… A może inaczej? Pełna obaw weszłam do
środka. Moim oczom ukazał się ogromny korytarz. Na prawo widniał napis:
siłownia. Na lewo była mi.in : stołówka, basen, sala gimnastyczna.
-Hm.. Typowo, sportowy ośrodek. – pomyślałam. Po uzyskanej
informacji w recepcji, udałam się na piętro, gdzie miał się znajdować mój pokój. Próbowałam z moimi
„tobołami” wgramolić się po schodach. Pech chciał, że walizka wyślizgnęła mi
się z rąk i szybkim ruchem potoczyła się ze schodów wprost na stopy pewnego,
wysokiego mężczyzny.
- Och.. – owy osobnik wydał cichy okrzyk
-Przepraszam. Nie chciałam. –wzięłam walizkę i jak
najszybciej zamierzałam udać się do pokoju. Wstydziłam się swojej niezdarności
-Następnym razem bardziej uważaj, bo nie wiadomo na kogo
może trafić… - mężczyznę ewidentnie rozbawiła cała sytuacja. Chyba chciał sobie
ze mnie trochę pożartować. Jednak ja wcale nie byłam w nastroju. Zmusiłam samą
siebie, aby na niego spojrzeć. Miałam prawie 100-procentową pewność, że to
któryś z tych siatkarzy.
-Nowakowski, Żygadło… Nie! Kurek! – mówiłam w ciszy,
przynajmniej tak mi się wydawało.
-Co proszę? Tak, właśnie tak się nazywam. – chłopak stał się
jeszcze bardziej rozweselony. Chyba pomyślał sobie, że jestem jakąś zakochaną
fanką, która na widok swojego obiektu wzdychań, aż oniemiała z wrażenia.
-A więc… - tak, właśnie tak sobie pomyślał. Jednak ja nie
miałam ochoty rozmawiać na razie z żadnym z tych gwiazdorów.
-A więc, do widzenia. – siatkarz stał tam jeszcze przez
chwilę. Rzeczywiście, musiał sobie pomyśleć, że chcę autograf albo zdjęcie. No
tak! Mężczyźni! Świat pełen jest osobników tego gatunku. Niestety… Na początku
wszyscy wydają się być królewiczami, a później i tak cię wystawią. Tak jak mój
szef… Nie liczący się z niczym pracoholik! Albo mój „ukochany” chłopak. Po 6
latach zerwać przez telefon. Całe 2 dni ryczałam w poduszkę z tego powodu. Lecz
dziś będzie inaczej. Nie zamierzam już więcej marnować przez niego łez. Muszę być silną kobietą. Obecnie
mężczyźni nie są mi do niczego potrzebni.- po tych rozmyślaniach i deklaracjach
położyłam się spać. Po 2 godzinach obudził mnie dźwięk telefonu
- Szefunio dzwoni. – powiedziałam przez zęby.
- Witaj, Lauro. Jak tam podróż? A zresztą nie to teraz
najważniejsze! Słuchaj, dowiedziałem się właśnie, że jutro siatkarze o 10 rano mają godzinne zajęcia na basenie. A ty
przeprowadzisz tam swój pierwszy wywiad. Wiesz z kim?
-No śmiało, niech pan mówi. – udawałam niebywałą radość z
tego powodu.
- Z Bartoszem Kurkiem! Wiesz to młody, zdolny, sławny,
przystojny…
-Tak wiem, ideał. – odrzekłam zgryźliwie.
-Dokładnie Laura, dokładnie! Ma dużo fanek, które na wieść o
ekskluzywnym wywiadzie z pewnością wykupią nasz magazyn tak, że sklepowe półki
będą świecić pustkami!
-Z pewnością…
-Tylko Laura! Masz porządnie przeprowadzić ten wywiad.
Najlepiej jak umiesz.
-Tak, szefie. Możesz na mnie liczyć. –odłożyłam telefon. I
co teraz? Przecież Kurek to ten z którym miałam przyjemność bądź też
nieprzyjemność się spotkać. Jeszcze wywiad na basenie… On będzie tam tylko w
kąpielówkach. Pewnie z dumą zaprezentuje swoje umięśnione ciało. Tylko, że ja
zaledwie 2 godziny temu obiecałam sobie unikać mężczyzn! No trudno, muszę się
na jutro porządnie przygotować. Psychicznie!
Dzień później.
Po niedokończonym śniadaniu z obawami i strachem w oczach
weszłam na basen. Spoglądało na mnie jakiś kilkunastu mężczyzn. Patrzyli się
jak by nigdy w życiu kobiety nie widzieli! No w sumie zapewne rzadko widują
kobiety, kiedy zamierzają akurat ćwiczyć na basenie.
-To pewnie, ta dziennikarka. – rzekł jeden
-No nawet niezła. – powiedział drugi, niezbyt cicho
-Ciii! Bo usłyszy.
Aż mi się niedobrze zrobiło. Od jakiś kilku dni mam
obrzydzenie do mężczyzn, więc takie teksty delikatnie mówiąc mnie denerwują.
Musiałam zmusić samą siebie i podejść do owego przystojniaka. Szefunio miał
rację! Taki ktoś po prostu musi podobać się dziewczynom. Młody, wysportowany,
umięśniony. W dodatku cały czas prezentował ten swój prawie „hollywoodzki”
uśmiech. Jednak ja nie dam już nigdy więcej zwieść się takiej zewnętrznej
otoczce. Oni wszyscy próbują nas tak nabrać…
- Dzień dobry, Jestem Laura Kwiatkowska. Chciałabym
przeprowadzić z panem wywiad. – zaczęłam niczym profesjonalna dziennikarka.
Pragnęłam dać mu do zrozumienia, że zupełnie nie interesuje mnie to, że jest
obecnie półnagi i, że nie jestem jak jego milionowa rzesza fanek.
-To ty? Nie wierzę! Dziewczyna od walizki. – on natomiast
wcale nie miał ochoty na profesjonalizm. Znów pokazał tylko ten zniewalający
uśmiech. Tak rzeczywiście, to mogę przyznać, był zniewalający, ale co z tego?
- Na początek, jak przebiegają przygotowania do kolejnego
meczu? – udawałam, że w ogóle nie bawią mnie jego żarty. Chyba to zauważył bo
troszkę spoważniał. Ale tylko troszkę.
- A więc tak, trzeba przyznać, że ostro trenujemy odkąd tu
przyjechaliśmy. W różnych formach:
siłownia, sala gimnastyczna, czy tak jak teraz: basen. – posłał kolejny rodzaj
uśmiechu.
-Co proszę?
-Nie nic, zamyśliłam się.
-Ha! A więc jednak nie jest z ciebie taki twardy pracoholik!
-Jak to?- nie wiedziałam, co odpowiedzieć.
-No na początku ty… znaczy pani była bardzo spięta i
zdenerwowana. Nie wiem czemu… My jesteśmy zupełnie normalni. – wysoki brunet po
raz kolejny zaśmiał się w „ten sposób”. Po raz kolejny nie wiedząc, co
odpowiedzieć patrzyłam się tylko na niego bystrym wzrokiem. I w tym właśnie
momencie poczułam lekki poślizg w stopach. Z początku nie wiedziałam, co się
dzieje. Czułam, jak moje ciało „leci” w stronę zapełnionego do 3 m wodą basenu.
Myślałam tylko o tym, że przecież nie umiem pływać. Usłyszałam już tylko wielki
chlust wody…
________________________________________
Cześć. No to mamy 1 rozdział. Liczymy, że przypadnie wam do gustu. Chciałyśmy podziękować za komentarze i poprosić o więcej, gdyż chcemy wiedzieć, czy ktoś na wogóle czyta, a jeśli tak to co o tym sądzi.
Cześć. No to mamy 1 rozdział. Liczymy, że przypadnie wam do gustu. Chciałyśmy podziękować za komentarze i poprosić o więcej, gdyż chcemy wiedzieć, czy ktoś na wogóle czyta, a jeśli tak to co o tym sądzi.
fajnie się zaczyna :) jak na razie wszystko idzie bez problemów, ale mam nadzieję, że przygotowałyście jakieś dramaturgie ;) czekam na następny rozdział i dalszy bieg wydarzeń z Bartoszem w roli głównej. Pozdrawiam Embouteillages z ma-vie-avec-toi.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńooj, chyba ktoś tu się zakocha. ; D fajny, ten rozdział. ; Pciekawe co tam daleej. ; D myslę, że i w świat siatkówki się wciagnie. ; )
OdpowiedzUsuń[uugh.blog.onet.pl]
Świetny rozdział !
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :D
Fajnie się zaczyna ;) bd odwiedzac ;D Czekam nn!
OdpowiedzUsuńPS Zapraszam do mnie http://take-me-to-wonderland-onedirection.blogspot.com/
Tak, czytam, cztam i zakochuje się w waszym pisaniu GO ON !!
OdpowiedzUsuńCZEEEMU TAK KRÓTKO ?? No ale mimo wszystko jest niesamowity ;3
OdpowiedzUsuńon ją uratuje, prawda? On MUSI ją uratować!
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba mam nadzieje żę następny będzie również dobry<3
OdpowiedzUsuń