Kibice na stadionie szaleli ze szczęścia. Co chwilę słychać
było tylko : Polska Biało-Czerwoni. Ja podczas tej całej wrzawy stałam
oszołomiona. Nie ukrywam, że rzadko bywam na tego typu imprezach. Nie dziwcie
się więc, że z początku nie rozumiałam tej fali radości. Po chwili jednak i mi
się udzieliło. W oddali widziałam skakającego ze szczęścia Bartka. Nie martwcie
się, podłoga nie zarwała się pod jego ciężarem. Chciałam mu jak najszybciej
pogratulować. Sama nie wiem czemu, ale poczułam taki nagły impuls. Po drodze
jednak natrafiłam na czołowe zderzenie z Michałem Kubiakiem.
-Przykro mi, dzisiaj świętujemy sami. – odpowiedział
rozradowany i uniemożliwił mi kolejny krok. Zrozumiałam, żeby dzisiaj dać im
trochę spokoju od mojego dziennikarskiego instynktu.
-No dobrze, nie wiece co tracicie. A tak po za tym to
przekaż gratulacje całej drużynie.
-Jak sobie życzysz. – Michał ukłonił się i pobiegł do
szatni. Ja postanowiłam się już położyć. Wzięłam prysznic i po chwili zasnęłam
śniąc o poprzedniej nocy…. :D
Obudziłam się na ranem. Już w pokoju czułam ciepło
dzisiejszego dnia. Promienie słońca odbijały się od mych okien, dając tym samym
piękny widok dla oczu. Na zewnątrz słychać było śpiew ptaków informujących o
nadejściu wiosny. Wstając z łóżka natchnęłam się na małą karteczkę:
„To dzięki tobie wygrałem. Jesteś dla mnie inspiracją do
walki.
O 10.00 w restauracji hotelowej. Buziaki”.
Domyśliłam się kto jest nadawcą tej wiadomości. Nie mogłam
uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę. Jeszcze nie dawno płakałam po rozstaniu
z Wojtkiem, a teraz po raz kolejny dałam się oczarować. Robiło mi się ciepło na
sercu, gdy myślałam o nim i o tym, co się stało tamtejszego wieczoru po
dyskotece. Od tego momentu wydaje mi się dziwnie bliski. Nie mogę przestać o
nim myśleć. W każdej banalnej czynności przypominam sobie o jego uśmiechu.
Chyba śmiało mogę powiedzieć, że… się zakochałam.
Postanowiłam nie spóźnić się na wyznaczone spotkanie i cała
w skowronkach pobiegłam w stronę restauracji. Po drodze minęłam się z Igłą. Na
jego twarzy również malował się uśmiech. To jednak nie powstrzymało go od
zadania pytania.
- Co tyka rozweselona dziś? Z powodu naszego meczu?
-Też. – odparłam tajemniczo.
-Chyba się domyślam o co chodzi. O Bartka?
-Może. –zachichotałam.
-No to wszystko wiadomo. – powiedział, po czym wyminął mnie
i skierował się do swojego pokoju.
Kiedy doszłam do restauracji, ujrzałam przy stoliku Bartka.
Chyba mnie nie zauważył, więc podeszłam do niego i zasłoniłam mu oczy od tyłu.
Złapał mnie wtedy za rękę i powiedział:
-Dzień dobry, Laura. – znów usłyszałam ten jego zmysłowy
głos.
-Siadaj proszę. – wstał i odsunął mi krzesło. Zachował się
jak prawdziwy dżentelmen i tym samym przekonał mnie, że jeszcze tacy istnieją.
Najwidoczniej moja dotychczasowa teoria, że dżentelmeni wyginęli razem z
dinozaurami okazała się niesłuszna.
-Może wyda ci się to głupie, no ale zaprosiłem cię tak jakby
na śniadanie.
-Wcale nie głupie. Raczej takie romantyczne trochę.
-Kolacji romantycznej to to nie przypomina.
-Ważne, że ty jesteś. – słowa same wydobywały się z moich
ust i lgnęły w stronę Bartka. On odpowiadał na nie tylko swoim uśmiechem –
Jeszcze nie zdążyłam ci pogratulować. Byłeś wczoraj świetny!
-Zamierasz mnie opisać?
-Taki miałam zamiar.
-Nie będę więc się sprzeciwiał. Wiesz w zasadzie chciałem z
tobą porozmawiać. – widziałam jego zmieszanie na twarzy. Nie ukrywam, że tak
słodko to wygląda, że chciałabym aby zawsze się tak zawstydzał na mój widok.
-O czym? – doskonale wiedziałam o co mu chodzi, ale udałam
coś zupełnie innego.
-Mówiłaś, że nie chcesz się spieszyć a wyszło inaczej i
teraz głupio się czuję. – bez chwili zastanowienia podeszłam do niego i
delikatnie pocałowałam. Chciałam go raz na zawsze przekonać, że nadszedł
odpowiedni czas. On po chwili wciągnął mnie na swoje kolana.
-W takim razie może spytam się jak jakiś głupi nastolatek,
ale będziesz ze mną chodzić? – Bartek zrobił maślane oczka, a mnie to wszystko
wprawiło w śmiech. Może oczekiwał innej odpowiedzi niż mojego chichotania, ale
ja nic nie mogłam poradzić. Ten człowiek po prostu ciągle mnie zaskakuje.
-Oczywiście. – pocałowałam go ponownie.
-Chodźmy stąd. – pociągnął mnie za rękę. Wyszliśmy z hotelu.
Szliśmy uroczą alejką trzymając się za ręce. Poznałam to miejsce. To tutaj
Bartek po raz pierwszy wyznał mi miłość. Ja przez mój strach go odrzuciłam.
Nawet nie umiem wyrazić, jak się cieszę, że obecnie jest tutaj obok mnie. Czuję, że jest blisko i sprawia to, że mam
poczucie ogromnej siły. Świat wydaje mi się dużo piękniejszy. Patrzę na ludzi
wokół i odczuwam ich wzrok na sobie. Nie wiem, czy to zazdrość, czy podziw, czy
może to, że śmiesznie razem wyglądamy z tą różnicą wzrostu. Obecnie ich zdanie
się dla mnie nie liczy.
-Wiesz, zawsze marzyłam, żeby tak zwyczajnie iść z osobą,
która sprawi, że nawet taka czynność wyda się niezwykła.
-A ja odkąd tylko cię zobaczyłem, pragnąłem potrzymać cię za
rękę.
-Naprawdę? Od samego początku?
-Tak. Nawet nie wiesz jaką trudność sprawiało mi bycie twoim
przyjacielem. Musiałem samego siebie powstrzymywać, żeby cię nie pocałować.
-Miło mi, że mówisz takie rzeczy.
-Tak, kobieta lubi kiedy facet stara się jak głupi.
-A tam od razu, jak głupi. Dla mnie to urocze.
-Ja po prostu nie jestem Bartmanem. On od razu podejdzie i
od razu wiadomo o co mu chodzi. – Bartek przypomniał mi swoimi słowami tamten
nieszczęsny pocałunek z Bartmanem. Wolałabym o nim zapomnieć.
-Możemy nie mówić o Zbyszku. Jeśli chodzi o mnie to takie
zachowanie jest bezczelne. – chyba nie udało ukryć mi się zdenerwowania.
-Coś nie tak? Powiedziałem o nim, bo pamiętam, jaki byłem
zły, go do ciebie startował.
-A pamiętam. To też byłe takie urocze.
-No bo ja jestem uroczy.
-I skromny…
-Tak i coś mi się za to należy. – Bartosz nastawił usta z
nadzieją na pocałunek, jednak dostał buziaka tylko w policzek.
-Ee, a to co miało być? Na kolacji mam nadzieję, że się
bardziej postarasz.
-Na kolacji?
-Tak, zapraszam cię na nią do swojego pokoju.
-Aha! Czyli sam wszystko przygotujesz?
-No nie do końca. A teraz pewnie będziesz zła, ale mam
trening i trzeba wracać.
-No nie tylko te treningi. A więc wracajmy.
Kiedy wróciłam do pokoju, nie mogłam usiedzieć w jednej
pozycji dłużej niż pół minuty. Nogi same skakały ze szczęścia. Dostałam czegoś
w rodzaju ADHD. Chyba motylki w brzuchy za bardzo szalały. Nie wiem czy byłam
tak bardzo szczęśliwa, czy zakochana, lecz nie mogłam wytrzymać bez obecności
Bartka. Zaczęłam więc odliczać godziny do kolacji…
Około 21 zapukałam do pokoju Bartka. Otworzył mi drzwi.
Wyglądał pięknie w tej koszuli… Od razu mnie pocałował najpierw delikatnie,
potem coraz bardziej namiętnie.
-Wiesz nie mam ochoty na kolację. – odrzekł między
pocałunkami. Wiedziałam, że chodzi mu o coś więcej.
-Nie śpieszmy się aż tak bardzo.
-Ale dlaczego? – wciągnął mnie do pokoju i posadził na
łóżku.
___________________________________________________________________________
Rozdział nie należący do najdłuższych. Może wydawać się wam troszkę nudny, za co z góry przepraszamy. Rozumiecie: szkoła! Troszke mało czasu. Obiecujemy, że w kolejnych akcja troszkę bardziej się rozkręci.
Po za tym chciałyśmy napisać, że BYŁYŚMY NA MECZU O SUPERPUCHAR POLSKI,gdzie grała Resovia ze Skrą ; ))
Niesamowite jest ujrzeć tych wszystkich zawodników na żywo i poczuć te emocje!!! Na początku nie mogłyśmy uwierzyć, że to wszystko dzieje się na prawdę. Mamy autografy i zdjęcie... Z Cupkovicem i Gardinim!!
Pozdrawiamy:*
Rozdział nie jest nudny, ale rzeczywiście o wiele, wiele za krótki :) No to czekam teraz na kolejny ;D
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę historię, kiedy kolejny rozdział?? :)
OdpowiedzUsuńZapraszam wszystkich do polubienia fan page'u bloga http://back-to-my-love.blogspot.com/ http://www.facebook.com/PomalujMojeZycieBoJestSzaraCodziennoscia
Fakt, krótki, ale bardzo fajny! Jak skończyłam go czytać to odczuwałem niedosyt, chce więcej ;)) Naprawdę wspaniała historyjka! Uwielbiam :D Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :*
OdpowiedzUsuńKrótki, bo krótki. A;e fakt, że jest ! : 33. A jeśli można wiedzieć, to kiedy następny rozdział? Baardzo Mi się Twoje opowiadania podobają ; *
OdpowiedzUsuńChciała bym mieć taki talent do pisania, jak Ty :-]
OdpowiedzUsuńTrzeba przyznać, masz talent. Piisz Dalej *.*
OdpowiedzUsuńFajne opowiadania ; d
OdpowiedzUsuńZajebiaszcze opowiadanka piszesz. :3 Też chciała bym mieć taki talent, co Ty do pisania ;__;
OdpowiedzUsuńkiedy kolejny? ;D Nie moge sie doczekac ;D
OdpowiedzUsuńWłaśnie. :D Kiedy następny rozdział ? : 3 Jestem ciekawa, jak to się potoczy dalej. :-]
OdpowiedzUsuńNowy pojawi się najpewniej w tym tygodniu:)
UsuńA kiedy dokładniej, jeśli można wiedzieć? : D
UsuńRaczej dopiero w weekend. Mamy w tym tygodniu strasznie dużo nauki:(
UsuńZajebiście piszesz opowiadanka :D . Też bym chciała mieć taką wenę do pisania ;_; . :3
OdpowiedzUsuńwooow, na superpucharze ?! zazdroszczę ! ja oglądałam przez internet... czekam na więcej, i zapraszam do mnie na nowość http://volley-dreaming.blogspot.com/2012/10/31-say-my-name-say-my-name-say-babe-i.html troche długo mi to zajmuje, ale tak jak Wy macie szkołę, tak ja mam teraz studia i musze wczuć się w ten rytm... :)
OdpowiedzUsuńPS, ciekawe co Laura powie Bartkowi..
Aaaaa . kochamkochamkocham . <3
OdpowiedzUsuńfajny rozdział . <3
czkam na następny .
/paaati .
czekam . *
OdpowiedzUsuńświetny rożdział ! ;P
OdpowiedzUsuńjeśli macie chęci to zapraszam na mojego bloga :
http://siostra-siatkarza.blogspot.com/
komentować ! :P
Szkoda, że tak późno dopiero.. Ale cóż. : D Opowiadania nie zając, nie uciekną. A szkoła jest ważniejsza. : 3 / Gosia.
OdpowiedzUsuńzapraszam na kolejny rozdział http://wloskie-pocieszenie.blog.onet.pl/. Życzę miłej lektury! ;*
OdpowiedzUsuńObiecuję, że niedługo nadrobię zaległośći ! ;*
Super ! : d
OdpowiedzUsuń