wtorek, 27 listopada 2012

19.Wszystko się zmienia na lepsze


-Co się dzieje Lauruś? – ponowił swoje pytanie i pocałował w czubek głowy.
Trudno opisać, jak się czułam.  Z jednej strony byłam zdruzgotana tym, że straciłam moją wymarzoną pracę, a z drugiej czułam wewnętrzne szczęście spowodowane tym, że właśnie obok mnie jest osoba, którą kocham i której mogę powiedzieć wszystko.
-Właśnie zostałam zwolniona z pracy… Pokłóciłam się z szefem, więc… dyscyplinarka. - odrzekłam z nieukrywanym smutkiem w głosie 
-Dyscyplinarka? Ty? Przecież ty to anioł, a nie kobieta… - Bartosz podniósł pełen zdziwienia wzrok.
-Możesz przestać żartować? Czy ty nie rozumiesz, co to oznacza? Znając mojego szefa wystawi mi taką opinię, że nigdzie nie znajdę pracy.
-Ty nie znajdziesz pracy? Każdy normalny człowiek, jak pozna twoje zdolności to nie będzie patrzył na zdanie twojego szefa. – Bartosz przybliżył się i próbował mnie pocałować. Jednak ja się oddaliłam. Nie miałam na nic ochoty.
-Łatwo ci mówić… Ty masz źródło utrzymania, a ja… Zanim znajdę pracę to minie sporo czasu, jeśli w ogóle ją znajdę. Jeśli już to raczej nie w moim zawodzie. - odburknęłam ze spuszczoną głową 
-Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. Swoją drogą przyszedłem ci coś innego powiedzieć.
-Co? – powiedziałam dalej łkając i mieląc chusteczkę higieniczną w ręce.
-No bo jutro jest nasz ostatni dzień tutaj. Pojutrze wyjeżdżamy na sparing do Austrii. – spuścił głowę. Widać było, że ciężko mu było o tym mówić. Tylko, że mi i tak już nie zależało, gdyż raczej Katowice będę musiała opuścić w trybie natychmiastowym.
-Ja i tak stąd pewnie wyjeżdżam…
-Tylko… Ja nie wyobrażam sobie póki, co tej rozłąki.
-A ile to dni?
-No 3. A później zgrupowanie w Spale.
-No to nie jest źle. Ja sama nie wiem, gdzie obecnie zamieszkam. Czy wrócę do Warszawy, czy nie…
-Nie martw się będzie dobrze.
-Nawet nie wiesz, jak dobrze, że tu teraz jesteś i , że mogę cię tak zwyczajnie potrzymać za rękę. – wtuliłam się mocno w jego ramię i… zasnęłam.
Obudziłam się o około 10. Późno… Lecz musiałam się zdrzemnąć. Sen pozwolił przynajmniej na chwilę zapomnieć o kłopotach. Zeszłam na śniadanie. W drodze do minął mnie Bartek z Pitem. Byli rozradowani niczym dzieci, które dostają nową zabawkę. Chciałam się tak uśmiechnąć, lecz przez wypadki tego dnia nie mogłam.
-Wiesz co się stało? – zaczął uchachany Pit.
-Cicho… To niespodzianka. – szturchnął go Bartek
-Yhy, co zmalowaliście?
-Zobaczysz, Andrea cię woła.
-Co wynajął prywatny odrzutowiec, żeby mnie od teleportować z powrotem do Warszawy? – odburknęłam ze złością
-Nie złość się. Złość piękności szkodzi. – podbiegł do nas Kubiak.
-Laurka, słońce, idź już. Przekonasz się. – Bartek obdarzył mnie pocałunkiem, co spowodowało, że reszta szybko się ulotniła. Nie czekając, więc dalej, pełna zniecierpliwienia udałam się do Anastassiego.
-Dzień dobry. Oczekiwał mnie pan podobno. – przywitałam się po angielsku.
-Witaj, Lauro. Mam dla ciebie pewną propozycję. W twojej sytuacji powinna ona przypaść ci do gustu. Może być wręcz rozwiązaniem twych problemów, o których opowiadał mi Bartosz.
-O co chodzi? – przerwałam trenerowi, który miał skłonności do zawiłych wypowiedzi. Może i było to niegrzeczne , lecz mój dzisiejszy humor był do tego stopnia popsuty, że niczym się nie przejmowałam.
-A więc… Chciałem zaproponować ci stanowisko rzecznika prasowego naszej reprezentacji.
-Słucham? – nie uwierzyłam za pierwszym razem w to co powiedział. Jakby nie było to na jawie, albo co najmniej mi się to przesłyszało.
-Chciałem zaproponować ci stanowisko rzecznika prasowego naszej reprezentacji w piłce siatkowej. – powtórzył.- Wszyscy przyznają, że wywiązujesz się ze swoich obowiązków. Nie jesteś stronnicza. Nie interesuje cię życie prywatne, piszesz o tym, co istotne. PZPS podjął tą decyzję już wczoraj. Ja tylko miałem cię o tym poinformować. Pytanie jest jedno, zgadzasz się?
-Czy się zgadzam? To niemożliwe… - jeszcze przed chwilą płakałam z tego powodu, że moja kariera dziennikarska legła w gruzach, a tymczasem … Właśnie dowiaduje się, że mam jedną niepowtarzalną szansę wspiąć się na szczebel wyżej. Teraz już wiem, dlaczego Bartusiowi tak świeciły się te jego piękne oczka.  Myśl, że teraz  będzie tak blisko mnie…
-A więc? - odparł Anastassi z zadowoleniem w głosie
-No więc, zgadzam się. Tylko ja nie bardzo wiem, co mam robić. - ledwo z siebie to wydusiłam
-Jeździć z nami na wszystkie wyjazdy. Najprościej: być medialną twarzą naszego zespołu
-No dobrze. - odparłam z olbrzymią radością
-Jutro podeślemy ci dokładny zakres obowiązków. A teraz idź i ciesz się razem z chłopakiem. - zaśmiał się trener
-Oczywiście, jeszcze raz dziękuje. - wybiegłam z pomieszczenia. Nie da się wyrazić, tego co odczuwałam. Szczęście, radość, zaskoczenie... A może po prostu świadomość tej bliskości Bartka.
Sama nie wiem dlaczego po wyjściu na korytarz, zaczęłam krzyczeć:
-Mam nową pracę!!! - inni słysząc moje dziwne odgłosy od razu się zbiegli. Pierwszy przypędził Bartosz i podniósł wysoko... bardzo wysoko w górę.
-Mówiłem, że będzie dobrze. Teraz będziesz tak blisko mnie. - złożył na moich ustach soczysty pocałunek, przez który na mojej twarzy pojawił się rumieniec
-No, gratuluję nowej pani rzecznik prasowej. - zaczął Ignaczak biorąc mnie w uścisk. Kolejny był Bartman, który powiedział:
-Wiedziałem, że wejdziesz na te szczyty. - dalej podchodzili następni siatkarze i składali gratulacje, żartowali, podlizywali się ( w końcu jak to powiedział Anastassi będę ich medialną twarzą).
-Ej a co wy na to, żeby uczcić jakąś dobrą imprezą ten awans Laurki! - dał propozycję Kubiak.
-Skoro chcecie... - odpowiedziałam nie ukrywając moich chęci do owego planu
-Jutro wylatujemy... - zmartwił się Bartek
-Siurak! Twoja dziewczyna dostaje awans, a ty nie chcesz tego oblać? - wyśmiał go nie kto inny jak Bartman
-No właśnie. To co dzisiaj o 20 w tym klubie obok, zgoda? - doprecyzował swój pomysł zawodnik Jastrzębskiego Węgla
-Zgoda!
Po jakiś 15 minutach luźnych pogawędek wszyscy się rozeszli. Byłam szczęśliwa z myślą, że inni również cieszą się z mojego awansu. Najwidoczniej nareszcie zaczęli otaczać mnie ludzie którym na prawdę na mnie zależy. No z tym, że wszyscy się cieszą to może przesadziłam. Była taka jedna osoba, która cały czas stała z boku i obdarowywała mnie pogardliwym spojrzeniem. A była nią:... Dominika! Okazała się na tyle bezczelna, że podeszła do mnie i do Bartosza z tą swoją wiecznie zadowoloną minką.
-Awans przez łóżko... Możesz być z siebie dumna. - wymamrotała ze złością
- O co ci chodzi?
-O co mi chodzi? O to, że raczej uczciwie się na to stanowisko nie dostałaś .
-Jak w ogóle możesz tak mówić? - ona oczywiście zawsze wiedziała, jak mnie zdenerwować
-Nie przejmujmy się nią Lauruś. Dziś jest twój dzień, nie jej... - odpowiedział mój ukochany i zaprowadził mnie do swojego pokoju.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej. Nareszcie nowy... Wybaczcie za te zaległości, ale mamy dużo lekcji, późno kończymy, a owa szkoła "wyżera nam pomysły z głów"... :D Przepraszamy też za ten krótki rozdział, ale obiecujemy poprawę. W następnym wielka impreza... Ciekawe co się na niej wydarzy...
Prosimy o komentarze :) One potrafią zmotywować. Zaległości na waszych blogach wkrótce nadrobimy.

2 komentarze:

  1. Jaaaaak milusio, że wszystko się ułożyło! ♥
    Wiedziałam, że będzie tak ślicznie. ^_^
    A impreza na pewno będzie głośna, huczna i "zalewaaaana". ;> :D
    Pozdrawiam serdecznie! ;-**

    OdpowiedzUsuń
  2. z niecierpliwością czekam na Twoje rozdziały .... tylko szkoda że tak długo no ale bardzo warto. ! masz talent do pisania , nie zmarnuj go. ; )

    OdpowiedzUsuń