Podróżując taksówką wsłuchiwałam się w smutne słowa piosenki
lecącej z radia kierowcy. Poniekąd odwoływała się do mojego nastroju. Na samą
myśl o tym przykrym zdarzeniu łzy cisły mi się do oczu. Z jednej strony byłam
szczęśliwa i nie mogłam się doczekać, kiedy znów ujrzę mojego Bartosza, ale…
Nie rozumiałam jak nagle mogłam stać się obiektem nienawiści tak wielu osób.
Pytałam się tylko dlaczego. Dlatego, że nareszcie byłam szczęśliwa?
Po około 15 minutach weszłam na halę. Musiałam wyglądać jak
7 nieszczęść. Miałam w końcu zadrapane policzko przez ową „fankę”, oczy aż
szkliły się ze smutku, a na sobie założoną miałam pozwijaną bluzę. Bartek od
razu zauważył, że coś jest nie tak.
-Kochanie… Co się stało? – spojrzał na mnie i przytulając
pełen zaniepokojenie powiedział.
-Nic takiego… Długo by mówić. – odpowiedziałam ze wzrokiem
utkwionym w ziemię nadal się w niego wtulając. W jego ramionach czułam się
wyjątkowo bezpiecznie. Wcale nie przeszkadzały mi to, że właśnie obserwuje nas
kilkunastu gapiów. Jednak nie było nam dane utrzymać tej pięknej chwili.
Widocznie zdenerwowany trener przywołał do porządku swojego wspaniałego
zawodnika.
-Za 30 min kończę. Poczekaj tu, opowiesz mi co się stało. –
Bartek wypuścił mnie z objęć i zmierzył w kierunku kolegów z kadry. Ja usiadłam
na moim stałym miejscu i bezcelowo przyglądałam się treningowi. Nagle
zauważyłam, jak spogląda na mnie pewien młody chłopak. Najwidoczniej musiał to
być ktoś ze statystyk. W końcu widząc,
że zauważyłam jego tajemnicze obserwacje podszedł do mnie pewnym krokiem.
-Cześć, Marcin jestem. – odparł rozpromieniony. Wyglądał
gdzieś na około 21 lat. Na pierwszy rzut oka widać było, że lubi flirtować z
dziewczynami. Ten czarujący uśmieszek rozpoznam wszędzie.
-Cześć, Laura. – rzekłam obojętnie. Po wrażeniach z początku
dzisiejszego dnia nie miałam ochoty na nowe znajomości.
-Co ci się tu stało? Może mógłbym jakoś pomóc. – odparł widząc moją ranę na twarzy
-Nie raczej nie. To nic takiego.
-Okej, w każdym bądź razie polecam się na przyszłość. Taka
dziewczyna, jak ty może zawsze na mnie liczć.
-Dobrze wiedzieć. – zlekceważyłam tą próbę jakże nieudanego
podrywu.
-Powiem wprost, świetna z ciebie dziewczyna…
-Oo, dziękuję. – teraz aż zaśmiałam się otwarcie z jego bezpośredniości.
-Ładna, zgrabna i w ogóle. Nie rozumiem tylko jednego, jak
ty możesz spotykać się z kimś takim jak Kurek. Byłem z nim kiedyś na jednej
imprezie. Nawet do dziewczyny zagadać nie umie. Chodziły plotki, że nadal jest
prawiczkiem…
-Przestań! To nie twoja sprawa z kim się spotykam.
-Spokojnie, ja tylko mówię jakie są fakty. Po prostu mi do
siebie nie pasujecie. Ty taka przebojowa, a on…
-Za to ty jesteś pewnie idealny!
-No możliwe. Jakby co to dam ci mój numer w razie gdyby
Kurek się nie sprawdził… - teraz już nie wytrzymałam. Mój maksymalny stan
zdenerwowania na dziś został przekroczony i to o wiele. Wybiegłam więc z hali
jak oparzona. Usiadłam na murku i wpatrywałam się w niebo. Nagle zauważyłam, że
ktoś za mną wybiegł. Nie kto inny jak Bartosz.
-Lauruś, słonko co się stało? Marcinek coś ci zrobił? Już ja
mu wygarnę!!! – nigdy nie widziałam go
aż tak zdenerwowanego. Najwidoczniej z tym całym Marcinem się niezbyt lubią.
-Nie chodzi tylko o niego. Po prostu wszystkim przeszkadza
nasz związek. Jakby nie mogli zrozumieć, że jesteśmy szczęśliwi.
-Co? O co chodzi? – Bartek wyszczerzył te swoje śliczne
niebieskie oczy i objął mnie ramieniem.
-Dzisiaj na przykład,
gdy czekałam na taksówkę podeszła do mnie jakaś dziewczyna i uderzyła
mnie w twarz. Rozumiesz? Tak po prostu
uderzyła. Mówiła, że nie zasługuje na ciebie i, że to ona powinna być na moim
miejscu, gdyż jest twoją najwierniejszą fanką.
-Co? Nie mogę uwierzyć! Zgłośmy to na policję. Przecież to
napaść. – Bartek aż odskoczył, gdy to wszystko usłyszał.
-Na policję? I co to da? Mnie chodzi o coś więcej. Nagle
stałam się rozpoznawalna i wszyscy mnie za to znienawidzili. Ten cały Marcin
też miał jakieś wąty.
-A czy ty zamierzasz przejmować się opinią innych ludzi? Ja
jestem szczęśliwy, że mogę z tobą być i nic innego mnie nie obchodzi.
-Może masz rację. Najważniejsze, że mam ciebie. – wtuliłam się
w niego i poczułam ciepło bijące z jego ciała.
-No widzisz. Prawdziwi kibice nie będą cię nienawidzić. Nie
masz się czym przejmować Lauruś. – spojrzał mi w oczy i czule pocałował.
-Odwiozę cię do hotelu.
-Nie, wracaj na trening, bo trener będzie zły. Ja się
przejdę.
-Nie ma mowy. Nie pozwolę, aby cię ktoś znów napadł. A
Anastasi musi zrozumieć, że teraz to ty jesteś na pierwszym miejscu.
-Jeszcze on mnie znienawidzi.
-No trudno. Niech nas wszyscy nienawidzą. – zaśmiał się – Swoją drogą myślałem, że się
jakoś obronisz przed tą wariatką. – zażartował, za co dostał ode mnie kopniaka
-Ał, ał no co? Nie bij mnie.
-No nic. Tamto było z zaskoczenia. Normalnie bym się
obroniła.
-Gazem pieprzowym?
-Tak, bo ja noszę go zawsze przy sobie! Zaraz mogę na tobie
go przetestować!
-Nie, dziękuję nie skorzystam. – uśmiechnął się uroczo.
-Bartuś, jak ja kocham ten twój uśmiech. – powiedziałam pełna
podziwu.
-Się wie! Mój w końcu.
-Achh… Skromność.
Droga do hotelu zeszła nam na rozmawianiu, przedrzeźnianiu
się i całowaniu na światłach. Kiedyś w jednym z moich artykułów napisałam pewną
rzecz. Mianowicie: „Zakochanym świat wydaje się bardziej kolorowy” . Teraz mogę
to w 100% potwierdzić.
-Wiesz, chciałbym abyś mi się jakoś odwdzięczyła za tą
podwózkę. – odparł Bartek z chytrym uśmieszkiem, trzaskając drzwiczkami.
-Barteczku, ja wiem co ci chodzi po głowie.
-No to jak?
-Zobaczymy.
-Czyli tak?
-Bartek… - chciało mi się śmiać widząc te jego maślane oczy.
-No co?
Nagle zauważyłam w oddali całującą się parę. Dziewczyna
siedziała na kolanach chłopakowi. Rozpoznałam twarz mojej wróg nr 1 – Dominiki i
… Wojtka! Niemożliwe… Oni się znają? No i przecież Dominika kręciła z Bartmanem….
_________________________________________________________________________________
Hej o to nowy! Trochę krótki, ale...szkoła. Dziękujemy za te liczne komentarze i zachęcamy dalej do komentowania. Nawet nie wiecie jak bardzo nas motywują. Obok wstawiłyśmy czat. Jak chcecie to możecie tam pisać, pytać się o nowe rozdziały i ogólnie o wszystko. Pojawiła się też nowa ankieta. Prosimy, jeśli czytacie nasze opowiadanie to klikajcie "TAK" . Chcemy wiedzieć ile was jest. Dziękujemy także za 11 500 wejść, to dla nas wiele znaczy:)